Większa część tuczników przeznaczonych w Polsce na ubój pochodzi z cykli otwartych. Taki model produkcji jest łatwiejszy niż produkcja w cyklu zamkniętym, ale jest szczególnie narażony na wiele niepowodzeń, m.in. zdrowotnych. Zazwyczaj jest on mniej opłacalny niż cykl otwarty, ale też wymaga mniejszej wiedzy i profesjonalizmu niż przy produkcji prosiąt i tuczników.
– Dużo tuczników, które produkujemy, pochodzi z importu, bo od 6 lat sprowadzamy w okolicy 7 mln warchlaków z zagranicy, obecnie głównie z Danii. By ten interes się opłacał, musimy chronić zwierzęta przed chorobami, bo one są najważniejszą przyczyną ograniczonych efektów produkcji – mówił podczas VI Forum Rolników i Agrobiznesu – Świnie prof. Zygmunt Pejsak z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Jagiellońskiego – Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.