W tym okresie oczywiście dzieci najczęściej atakują infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych. Trudno jest uniknąć chorowania w ogóle, ale można wspomóc organizm maluszka w walce przed infekcjami. Według niektórych naukowców dzieci wychowywane na wsi są zdrowsze od tych, mieszkających w mieście. Czy faktycznie tak jest? Można by dyskutować. Na pewno dzieci na wsi mają więcej możliwości, by spędzać aktywnie czas na świeżym powietrzu i częściej mają dostęp do zdrowej żywności – warzyw i owoców pochodzących z własnego ogródka. Ale do rzeczy - jak należy budować odporność dziecka?
„Mamo, jest coś słodkiego?”
Pierwsza złota zasada to właściwa dieta. Ważne jest nie tyle to, ile dziecko je, ale co je. Powinno to być menu zróżnicowane, bogate w warzywa i owoce sezonowe. Sezonowość diety jest sprawą dość istotną. Dziecko powinno jeść warzywa lub owoce typowe dla danego okresu i pory roku. Zimą jest to trudniejsze, ale można serwować owoce i warzywa przechowywane od jesieni oraz mrożone.
Nie można zapominać o serach, jogurtach, maślankach oraz innych produktach mlecznych, bogatych w wapń oraz witaminę D – tak ważną dla odporności. Ale tutaj uwaga (!) – kupując jogurty, serki, maślanki i kefiry sprawdzajmy ich skład. Bywa, że jogurt nie jest jogurtem, a maślanka o smaku truskawkowym zawiera śladowe ilości truskawek, a za to ogromne ilości cukru lub (co gorsza) słodziku, sztucznych aromatów i barwników. Lepiej kupić jogurt czy maślankę naturalną i zmiksować ją z bananami, malinami, jagodami czy innymi owocami. Unikajmy słodyczy, szczególnie przez pierwsze dwa lata życia dziecka. Już dawno dowiedziono, że nawyki żywieniowe dzieci kształtuje się przez pierwsze lata życia człowieka.
Warto też wspierać się suplementacją diety w postaci witamin przeznaczonych dla dzieci. Ale pamiętajmy, żeby nie przesadzić. Witaminami wzbogacany jest cały szereg produktów spożywczych – płatki śniadaniowe, soki, a nawet niektóre słodycze. Przedawkowanie witamin jest równie niebezpieczne jak ich brak. Bardzo dobrym suplementem diety jest dobrej jakości tran. Ten właściwie powinien być obowiązkowy w okresie zimowym.
Wygonić na podwórko
Druga złota zasada, to ruch i zabawa na świeżym powietrzu. Większość pediatrów przychyla się do twierdzenia, że o ile nie ma siarczystych mrozów (np. poniżej -15 stopni), niebezpiecznej wichury czy całkowitego oberwania chmury, dziecko powinno wychodzić codziennie na spacer, przynajmniej na 2 godziny. Przeszkodą nie powinien być nawet katar (o ile nie towarzyszy mu gorączka).
Dziecko, które wychodzi na spacer nie może być zbyt cienko ani zbyt gubo ubrane. Pamiętajmy, że musi mieć swobodę ruchu. Mały „urwis” zazwyczaj intensywnie się rusza, biega. Ubierając dziecko na podwórko zastanówmy się, czy my także tak grubo byśmy się ubrali. Zbyt ciepło opatulony maluch szybko się spoci i wtedy przeziębienie murowane…
Po trzecie, ważne jest regularne wietrzenie mieszkania – i to zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. W porach wiosennych i letnich dziecko spokojnie może spać przy otwartym lub uchylonym oknie. Zimą bezpośrednio przed snem należy dom porządnie przewietrzyć. Ponadto pamiętajmy, że najlepiej i najzdrowiej śpi się w temperaturze 18-20 stopni Celsjusza.
Higiena ciała i umysłu
Po czwarte, higiena. Oznacza to nie tylko higienę ciała, a więc mycie rąk, ciała i zębów, ale także higieniczny tryb życia. Nie można przecież uczyć się 24 godziny na dobę, czy pracować, albo siedzieć przed komputerem. Konieczna jest równowaga i wypoczynek. Osłabieniu odporności sprzyjają stany przemęczenia, niewyspania i stresu. Wystarczy, że dziecko czy nastolatek jednej nocki nie prześpi tak jak trzeba i już prawdopodobieństwo złapania przeziębienia rośnie. Organizm zamiast walczyć z chorobowymi patogenami, wydatkuje energię na walkę ze zmęczeniem.
Higiena oznacza też spokój umysłowy. Nie stwarzajmy w domu niepotrzebnych sytuacji, kiedy dziecko się stresuje. Nie krzyczmy na dzieci bez większego powodu. Spory małżeńskie rozwiązujmy z małżonkiem bezpośrednio a nie przy dzieciach. No i sprawiajmy, by nasze pociechy jak najwięcej się śmiały i po prostu pozytywnie myślały. Wszak w zdrowym ciele zdrowy duch - i odwrotnie! e-abi, fot. Olga Ochocka