StoryEditor
Czy byłeś już u urologa?
Mężczyźni często lekceważą badania kontrolne i idą do lekarza dopiero, gdy odczuwają dolegliwości. A to może być za późno. O męskim zdrowiu rozmawiamy z urologiem Tomaszem Kusmierskim, doktorem medycyny, który praktykuje w Dreźnie i w Poznaniu.
Czy przerost prostaty zawsze oznacza nowotwór?
Tomasz Kusmierski: Nie zawsze. By stwierdzić nowotwór, wykonuje się dwa badania. Pierwsze to badanie krwi na PSA. Stąd wyrażenie, że do urologa „idzie się z psem”. To badanie się rozwija i jest coraz bardziej wiarygodne. Drugie to transrektalne USG pozwalające ocenić tkankę prostaty. W razie wątpliwości wykonuje się rezonans magnetyczny. A w dalszej kolejności biopsję, dzięki której można ustalić stadium rozwoju raka. Zdobycze technologii pochodzące w głównej mierze z USA, pozwalają szybko i dokładnie ocenić stan prostaty. Rak stercza niewykryty w porę, daje przerzuty, np. do kości.
W latach dziewięćdziesiątych w Niemczech operowano wszystkich pacjentów z rakiem prostaty, nawet takich, których stan ogólny zdrowia nie rokował dobrze. Zdarzało się, że pacjent nie przeżył operacji. Dostępne są także inne terapie, np. hormonoterapia i radioterapia. Ale operacja wciąż pozostaje najskuteczniejszą metodą i dziś odbywa się laparoskopowo.
Rak prostaty jest w dużej mierze uleczalny, jakie daje objawy?
T.K.: Rak prostaty nie boli, nie daje żadnych objawów. Aż do czasu, gdy stan chorego znacznie się pogorszy, często w ciągu zaledwie kilku tygodni. W takim przypadku za wiele nie da się już zrobić.
Część pacjentów zdaje sobie sprawę, że należy się kontrolować, inni przychodzą tylko wtedy, kiedy muszą. A kontrole powinien odbywać każdy mężczyzna po pięćdziesiątce. W Niemczech pacjenci są bardziej zdyscyplinowani jeśli chodzi o badania profilaktyczne, wiedzą, że mogą wygrać życie. Terapia choroby wykrytej we wczesnym stadium nie jest taka skomplikowana.
Wyleczenie zależy od wieku pacjenta i stadium rozwoju raka w momencie jego wykrycia. Jeśli nie wykryto przerzutów, a rak nie rozprzestrzenił się na inne narządy, najlepszym sposobem jest usunięcie prostaty. Po zabiegu pacjenta kontroluje się przez 5 lat. Jeśli w tym czasie nie ma nowych ognisk rakowych, uznaje się go za wyleczonego.
Ma pan międzynarodowe doświadczenie. Jak polska medycyna wygląda na tle europejskiej?
T.K.: Studiowałem w Polsce na Śląskiej Akademii Medycznej, gdzie mój ojciec był profesorem, ale w Niemczech mojego tytułu nie uznano i musiałem studiować ponownie na Uniwersytecie w Düsseldorfie. W Münster zrobiłem specjalizację urologiczną. W Niemczech pracuję ponad 30 lat, 7 lat praktykowałem w Hiszpanii, od 2014 roku przyjmuję pacjentów także w Poznaniu, więc mam możliwość porównania.
Gdy zaczynałem praktykować, medycyna w Niemczech niczym nie różniła się od medycyny w Polsce. Teraz jest inaczej. Polscy lekarze są równie dobrze wykształceni jak ich koledzy na Zachodzie. Pozostaje tylko kwestia dostępu do sprzętu medycznego i czas diagnozowania pacjentów. W tym jest ogromna różnica. Czas oczekiwania na realizację skierowania jest niesłychanie długi. W Niemczech pacjent jest przebadany w ciągu tygodnia, cała gama wyników pozwala pokierować nim dalej, a w Polsce to trwa tygodnie lub nawet miesiące. Natomiast sprzęt, na którym pracuję nie odbiega standardami od sprzętu używanego w Niemczech. Ale to jest gabinet prywatny.
Zdarzają się przypadki karygodnego wręcz zaniedbania. Dla przykładu mogę wskazać przypadek 51-letniej pacjentki, która miała zastój moczu w nerce. Lekarze leczyli ją na rwę kulszową. Zdiagnozowałem u niej raka nerki. Pacjentkę tę wysłałem do szpitala z takim rozpoznaniem (...)
Kiedy mężczyzna powinien pierwszy raz zgłosić się do urologa?
T.K.: Młodego mężczyznę czy nawet nastolatka odczuwającego ból w okolicach moszny należy zbadać pod kątem raka jąder. Możliwość zachorowania zmniejsza się wraz z wiekiem i mężczyźni po 50. roku życia w zasadzie na niego nie chorują.
Odwrotnie wygląda sytuacja z rakiem prostaty. Tu zachorowalność wzrasta wraz z wiekiem. Jeśli w rodzinie ojciec, brat lub dziadek mężczyzny cierpiał na raka prostaty, to mamy do czynienia z genetycznym obciążeniem. Taki mężczyzna powinien badać się od 40. roku życia.
Kiedy mężczyzna nie chce się zbadać, jakich my, kobiety, mamy użyć argumentów, by one do was, mężczyzn, trafiły?
T.K.: Rola kobiet nie może być w tym zakresie przeceniona. Kobiety wiedzą, że mężczyzna w pewnym wieku jest narażony na raka prostaty. Powinny poprosić męża, by udał się na wizytę kontrolną, by mogli razem żyć w zdrowiu jeszcze długie lata.
Mężczyźni powinni wziąć na serio badania kontrolne, gdyż z roku na rok przybywa przypadków zachorowań na raka prostaty. Przez kilka lat prowadziłem gabinet urologiczny we Frankfurcie nad Menem. Moimi pacjentami byli ludzie świata biznesu, ich świadomość była zdecydowanie wyższa, oni nie zaniedbywali badań. W tej chwili praktykuję pod Dreznem. Pacjenci to głównie ludzie z terenów wiejskich i tu ze świadomością jest już gorzej. W Poznaniu mam różnych pacjentów, ale obserwuję, że...
Cały wywiad z doktorem Tomaszem Kusmierskim przeczytają Państwo w sierpniowym numerze top agrar Polska. Miłej lektury. ad