StoryEditor

Czym była stonka dla Polski w latach 50. XX w.?

W latach 50. XX w. powiązania większości społeczeństwa zamieszkującego miasta ze wsią były znacznie silniejsze niż obecnie. Dlatego problemy rolnictwa obecne były na stronach gazet, które zaliczylibyśmy dzisiaj do tzw. mainstreamu. Z artykułu w „Życiu Warszawy” z maja 1955 r. autorstwa Ireny Gumowskiej możemy dowiedzieć się m.in. o tym, że powierzchnia pod ziemniaki obejmowała wówczas prawie 2,5 mln ha. Plony wynosiły wtedy od 12 do ok. 80 t/ha.
30.05.2024., 08:00h

Konieczny był eksport ziemniaków

Autorka dodawała, że zebranych bulw nie byliśmy w stanie skonsumować (bezpośrednio i jako paszy), dlatego konieczny był eksport. Eksportowano wówczas nie tylko ziemniaki konsumpcyjne, ale także sadzeniaki oraz w formie przetworzonej – spirytus (w artykule nie ma słowa o skrobi, nie mówiąc o frytkach i chipsach). Ciekawe jest porównanie cen etanolu. Autorka podaje, że ze 100 kg ziemniaków przemysłowych wytwarza się ok. 12–14 litrów spirytusu. Za litr tego cennego płynu otrzymywaliśmy jako kraj ok. 3 litrów benzyny koniecznej dla rozwoju motoryzacji. Dzisiaj gorzelnia otrzymuje... ok. 3 zł/l surowego spirytusu!

Zobacz także: Jak w USA radzą sobie z zarazą ziemniaka?

Stonka ziemniaczana

Z artykułu sprzed 70 lat dowiemy się dość dużo o stonce, choć nie ma tam słowa o amerykańskich zrzutach.W celu ograniczania strat początkowo owady zbierano ręcznie. Jednak ta mrówcza praca nie dawała rezultatów. Dobrego efektu nie przyniosło wynalezienie DDT, stosowanego metodą opylania, które było skuteczne na większość szkodników, ale nie zabijało wszystkich stonek, szczególnie tych, które ukryły się w glebie, ale i innych, które „odznaczają się wyjątkową żywotnością”. Czyżby to były pierwsze obserwacje nienazwanej jeszcze odporności na insektycydy?

image

Biologiczne środki nie tylko owadobójcze

Problemem stonki zajmował się wówczas w Junikowie pod Poznaniem (dzisiaj dzielnica miasta) prof. Władysław Węgorek. Co ciekawe, w tamtych czasach pracowano już nad odmianami odpornymi i sprawa w pełni odpornych miała byćkwestią przyszłości. Natomiast odmiany które wyhodowano... dawały niejadalne bulwy. Jednak dostępne były odmiany o podwyższonej tolerancji, które choć były konsumowane przez stonkę, to na tyle ją osłabiały, że stawała się bardziej wrażliwa na DDT oraz na wprowadzane już wtedy metody biologiczne. Zauważono, że grzyb Boveria (dziś nazywany Beauveria bassiana), który naturalnie występuje w glebie, poraża osłabione osobniki. Opracowano także metodę pól chwytnych. Co ciekawe, był to pierwszy na świecie opracowany i wdrożony projekt na 5 tys. ha w powiecie szamotulskim w Wielkopolsce. Wykorzystano obserwację biologii i ekologii owada, który wychodził z gleby nieco wcześniej przed wschodami ziemniaka.

Na polach chwytnych posadzono podkiełkowane już ziemniaki 25 kwietnia, a normalne sadzanie przesunięto o miesiąc później. Na polach chwytnych, które stanowiły 10% areału ziemniaków, odłowiono 31 tys. owadów. Dzięki temu na polach produkcyjnych (zasadzonych później) było o 70% mniej szkodników niż rok wcześniej i w powiatach sąsiednich. Mieliśmy też swoje insektycydy – 70 lat temu przemysł chemiczny w Polsce zajął się produkcją HCH (chlorek benzenu) z nośnikiem kredowym, talkiem lub kaolinem, pod nazwą handlową Gamatox. Dawka wynosiła 25–30 kg/ ha i oczywiście stosowano go metodą opylania.

Tomasz Czubiński
Autor Artykułu:Tomasz Czubiński

redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie ochrony, uprawy i nawożenia roślin

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
02. listopad 2024 14:42