– Zanim zaczniemy nawozić ziemniaka na wiosnę musimy wiedzieć ile azotu znajduje się już w glebie, tego mineralnego i mobilnego pochodzącego m.in. z nawozów naturalnych – mówił Max Erath z N.U. Agrar w wykładzie rozpoczynającym dzisiejsze webinarium. Doradca podkreślił, że koniecznie trzeba uwzględnić nawożenie naturalne, które w płodozmianach z uprawami okopowymi jest często stosowane. Azot z obornika będzie się uwalniał wraz ze wzrostem temperatury na wiosnę. Proces ten będzie też efektywniejszy na glebach lepszych i tam należałoby zmniejszyć dawki nawożenia mineralnego.
– W nawożeniu ziemniaka nie zawsze chodzi o to, żeby cały azot podać w jednej dawce. Jeśli podamy go za dużo, to tego błędu już nie poprawimy, natomiast zbyt małą dawkę zawsze można uzupełnić – mówił ekspert. Pod ziemniaka doskonale nadaje się amonowa forma azotu, którą najlepiej zastosować w nawozach mineralnych. Tę samą formę zawierają nawozy naturalne. Sam azot to jednak nie wszystko i koniecznie należy pamiętać o innych składnikach, m.in. potasie, siarce i magnezie.
– W przypadku magnezu nie nawozimy nim na zapas, bo łatwo ulega wymyciu do głębszych warstw. Składnik ten można uzupełnić nawet podczas wegetacji ziemniaków w siarczanie magnezu lub kizerycie – mówił doradca.
Co z naturalnymi?
Ekspert podkreślał, że w nawożeniu ziemniaka nie można polegać tylko na nawozach naturalnych. Wraz z nimi można dostarczyć wymaganą ilość azotu, ale jego uwalnianie nie będzie w pełni skorelowane z potrzebami roślin podczas wegetacji. Warto zatem stosować azot w formie amonowej, np. w siarczanie amonu, który dodatkowo poprawi dostępność fosforu z gleby.
Z gnojowicą dla przykładu możemy dostarczyć sporo potasu, a dodatkowo z tego nawozu jest on w całości dostępny dla roślin. Można go więc od razu włączyć do bilansu tego składnika.
Więcej dowiesz się z trwającego właśnie wykładu, a kompletne zalecenia zamieścimy w kolejnym numerze kwartalnika „Ziemniaki”.
jd