Dzikie odmiany ziemniaków
Koszty globalnej walki plantatorów ziemniaka z samą tylko zarazą oceniane są na 10–14 mld dolarów. Podczas ostatniego Światowego Dnia Żywności Międzynarodowe Centrum Ziemniaka w Peru (CIP) ogłosiło wypuszczenie na rynek odmiany o nazwie CIP-Matilde (w tłumaczeniu na polski Matylda, na zdjęciu).
Zobacz także: Niebezpieczne linie klonalne zarazy ziemniaka panoszą się po Europie
Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, wszystko zaczęło się od dzikich odmian ziemniaka, pochodzących z Peru. Ich ciągła ewolucja i dostosowywanie się do zmieniających warunków klimatycznych i siedliskowych sprawia, że mają one mocno rozwinięty system odpornościowy kosztem plonu, odwrotnie niż w zdecydowanej większości odmian uprawnych, stąd nieoceniona wartość materiału genetycznego, pochodzącego właśnie z dzikich gatunków.
Naukowcom udało się przenieść geny odporności z nieporażanych dzikich osobników do ziemniaków komercyjnych. Efektem jest odmiana, której odporność polega na tym, że sprawca zarazy nie atakuje bulw, czego efektem jest ich lepsza wartość konsumpcyjna. Odmiana CIP-Matilde ma zastąpić odmianę Yungay, najczęściej uprawianą w Peru, którą nawet na większych wysokościach w Andach zaczęła mocno porażać zaraza.
Ten artykuł pochodzi z wydania Ziemniaki 2/2024
czytaj więcej