Jak wynika z szacunków GUS dotyczących głównych ziemiopłodów rolnych i ogrodniczych w 2020 r., uprawy ziemniaków osiągnęły najwyższy wzrost wielkości zbiorów. Urząd określił je na ok. 9,0 mln t, tj. ok. 40% więcej niż zbiory ubiegłoroczne, przy powierzchni uprawy zbliżonej do ubiegłorocznej – ok. 0,3 mln ha.
Początkowo
warunki wegetacji, czyli od sadzenia do końca maja, były niezbyt korzystne dla
upraw ziemniaka, głównie z powodu
niskich temperatur. Zwłaszcza w maju były one niższe od
średniej wieloletniej, tj. z lat 1981– 2010, o 2,3°C. Latem pogoda na przeważającym obszarze kraju była bardziej korzystna dla prawidłowego
rozwoju i plonowania bulw. Jednak
nierównomierny rozkład opadów,
deficyt wody w lipcu przekraczający 30% średnich opadów, różny poziom agrotechniki i warunki glebowe sprawiły, że stan plantacji był dość mocno zróżnicowany. Z kolei sierpień i wrzesień przyniosły wzrost opadów, co wpłynęło na wzrost plonów w niemal całym kraju.
Ubiegłoroczne wysokie
ceny zbytu zachęciły wielu rolników do kontynuowania tej uprawy w swoich gospodarstwach. W tym sezonie problemem dla
producentów ziemniaka jest więc
nadpodaż towaru na rynku, która obniżyła jego ceny zbytu. Na targowisku za 15-kilogramowy worek ziemniaka jadalnego można obecnie otrzymać 5–4 zł, czyli 0,30–26 zł/kg.
Ograniczenia związane z pandemią spowodowały też znaczący spadek popytu na ziemniaki, m.in. w tzw.
sektorze HoReCa (hotelarstwa, restauracji i cateringu). Z tego powodu załamała się
sprzedaży ziemniaków przeznaczonych na przetwórstwo konsumpcyjne – których coraz więcej zalega w magazynach.
[bie]