Miniony sezon nie był korzystny dla produkcji kwalifikowanych sadzeniaków także w Europie Zachodniej. Susza dotknęła, m.in. największego ich eksportera – Holandię, która jest dużym ich dostawcą na rynki Europy, wschodniej Azji oraz północnej Afryki. Jak deklaruje NAO, holenderska organizacja producentów ziemniaka, do tej pory znacznie mniej sadzeniaków sprzedawano za granicę. Ich eksport do Afryki i Azji jest opóźniony w porównaniu z poprzednimi latami. Dane na sezon 2023–2024 pokazują, że jest on o ponad 26% niższy niż w sezonie 2022–2023. Do 31 grudnia sprzedano 282 500 t sadzeniaków, podczas gdy w zeszłym roku w tym czasie było to o ponad 100 tys. t więcej. Obecny poziom holenderskiego eksportu sadzeniaków jest najniższy od 5 lat.
Rynek krajowy sadzeniaka
– Sytuacja na rynku sadzeniaków kwalifikowanych w kraju, jak i w Europie jest wyjątkowo trudna. Są to dość znaczne braki i część klientów odejdzie z kwitkiem – deklaruje Jarosław Stawiszyński, dyrektor ds. handlowych firmy Europlant. Jego zdaniem w wielu gospodarstwach posadzone zostaną ziemniaki niebędące kwalifikowanym materiałem nasiennym, często niewiadomego pochodzenia, bez żadnych badań urzędowych. To byłoby spore zagrożenie dla bezpieczeństwa fitosanitarnego upraw ziemniaka w całej Polsce.
Zibacz także: Bakterioza pierścieniowa - co z wypłaceniem dotacji za zlikwidowanie bulw?
Kiedy popyt przewyższa podaż, ceny sadzeniaków kwalifikowanych gwałtownie wzrosły, co jest naturalnym zjawiskiem na rynku. Uważa on ponadto, że jeśli powierzchnia upraw nasiennych w Europie nie zacznie ponownie rosnąć, ceny jeszcze wzrosną. Przyczyn takiego kryzysu ilościowego jest kilka. Przede wszystkim wynika on ze spadku powierzchni plantacji nasiennych w Polsce i Europie, proporcjonalnie o ok. 10%. Część gospodarstw rezygnuje z nasiennictwa, gdyż produkcja ta jest obarczona bardzo wysokim ryzykiem ekonomicznym.