Najważniejszymi składowymi ceny skupu mleka są jego ilość i jakość higieniczna (liczba bakterii i komórek somatycznych) oraz skład chemiczny, tj. zawartość białka i tłuszczu (niekiedy zawartość kazeiny). Taki system zachęca do dbania o jak największą ilość mleka i jakość pod względem czystości i zawartości suchej masy, na którą składa się głównie zawartość białka i tłuszczu w mleku. Niestety, wraz ze wzrostem ilości dziennie produkowanego mleka zmniejsza się w nim zawartość białka i tłuszczu, co wynika z tzw. efektu rozcieńczenia. Jeżeli porównujemy 2 krowy w tym samym okresie laktacji, np. w setnym dniu po porodzie, w mleku tej, która produkuje 50 l znajduje się 3,6% tłuszczu i 3,2% białka, natomiast w mleku tej, która produkuje w tym dniu 25 l mleka znajduje się 4,2% tłuszczu i 3,4% białka.
Ze względu na wyższe z każdym rokiem wydajności krów, coraz częściej spotykam się z pytaniem czy warto zwiększać wydajność mleka kosztem jego składu, skoro podmioty skupowe w większym stopniu zainteresowane są lepszym składem mleka? Często również nakładają kary za zbyt niską zawartość tłuszczu czy białka w mleku. W tym względzie interes hodowcy oraz mleczarni nie idą w parze, co prześledzimy na poniższym przykładzie.
Więcej mleka kontra lepszy skład
Gospodarstwo A sprzedaje mleczarni codziennie 5000 kg mleka o 3,4% zawartości tłuszczu (34 g/kg). Tym samym dostarcza 170 kg tłuszczu [(5000 kg × 34 g/kg): 1000 = 170 kg]. Z kolei gospodarstwo B sprzedaje mleczarni codziennie 3500 kg mleka o 4,2% zawartości tłuszczu (42 g/kg), tj. dostarcza mleczarni 147 kg tłuszczu [(3500 kg × 42 g/kg): 1000 = 147 kg].
Mimo że ilość tłuszczu dostarczana z gospodarstwa A jest większa niż z gospodarstwa B, mleczarnia informuje gospodarstwo A, że ma problem z za niską zawartością tłuszczu w mleku i jak jej nie poprawi, to w kolejnym miesiącu nastąpi obniżenie ceny skupu. Rozumiem "interes" podmiotu skupowego, bo woli "przewozić" cysternami białko i tłuszcz w mleku, a nie wodę. Z drugiej jednak strony hodowcy wolą produkować więcej mleka, mimo że zawiera ono mniej suchej masy, bo algorytmy wyliczania ceny skupu bardziej promują ilość mleka niż jego skład. Hodowca więcej zarobi na 5000 kg mleka o zawartości 3,4% tłuszczu niż na sprzedaży 4050 kg mleka o zawartości 4,2% tłuszczu (w obydwu przypadkach w mleku znajdzie się 170 kg tłuszczu).
Często słyszę o tym, że dział skupu informuje o konieczności "poprawienia" żywienia, bo gdy mleko ma 3,3% tłuszczu, to pewnie "masz kwasicę żwacza". Gdy po takim telefonie pytam hodowców, czy obniżamy wydajność mleka po to, by mieć więcej tłuszczu i białka w mleku, odpowiadają najczęściej – interesuje mnie więcej mleka, ale nie chcę mieć kłopotów z mleczarnią. A zatem wszystkich interesuje, a przynajmniej powinno interesować zwiększenie zawartości suchej masy w mleku. Tylko czy możemy zwiększyć zawartość tłuszczu i białka w mleku, bez zmniejszenia wydajności mleka? Niestety, możliwości w tym zakresie są ograniczone. Stosunkowo najwięcej można spodziewać się po zmianach żywienia. Pomijam tu czynnik genetyczny (np. dobór buhajów), bo jego wpływ jest ważny, ale efekty odłożone w czasie.
Więcej tłuszczu w mleku
Czy można metodami żywieniowymi zwiększyć zawartość tłuszczu w mleku? Bardziej niż do zwiększania zawartości tłuszczu w mleku zachęcam do takiego żywienia, które nie spowoduje zmniejszenia zawartości tłuszczu.
Czasy, w których zawartość tłuszczu w mleku krów rasy hf wynosiła 4,5% i więcej odeszły do historii, głównie z powodu ilości