Zniesienie kwot mlecznych nasuwa wiele pytań: Czy nie „zaleje” nas mleko z krajów, w których produkcja jest większa i ekonomicznie bardziej efektywna? Czy będziemy mieli szanse porównywać się, a więc konkurować na rynku mleka, z hodowcami duńskimi, niemieckimi, francuskimi czy niemieckimi, którzy dysponując w przeszłości i obecnie większym kapitałem mogą lepiej wykorzystać szanse jakie stwarza zniesienie kwot? Prof. Zygmunt M. Kowalski w swoim artykule pt. „Uwolniony rynek wymusi efektywną produkcję mleka” opublikowanym w wydaniu majowym „top bydło” uważa, że odejście od systemu kwotowania mleka i załamanie się rosyjskiego rynku dla europejskich produktów spożywczych może doprowadzić do wyeliminowania z rynku tych hodowców, którzy produkują mleko mało efektywnie. W jego opinii, nie można z optymizmem patrzeć na produkcję mleka w kraju, w którym tylko 32% pogłowia krów objętych jest oceną użytkowości mlecznej. Tymczasem raporty wynikowe zawierają podstawowe informacje o wydajności krów, składzie mleka, które są niemiernie ważne w poprawnym żywieniu krów. – A przecież koszt żywienia to ok. 50–60% kosztów produkcji mleka – zwraca uwagę naukowiec. W swojej publikacji przestrzega przed szybkim zwiększaniem produkcji mleka poprzez podawanie wysokich dawek pasz treściwych. Zachęca natomiast do poprawy jakości kiszonek, zwłaszcza pozyskiwanych z użytków zielonych. W opinii autora, dobrej jakości kiszonki z kukurydzy i traw oraz motylkowych umożliwiają uzyskanie dziennej wydajności krów rzędu 16–18 litrów bez udziału pasz treściwych. W wspominanym artykule w majowym wydaniu „top bydło” prof. Zygmunt M. Kowalski podaje jeszcze inne możliwości zwiększenia efektywności produkcji mleka. (opr. les)