
Propozycja taka będzie możliwa dzięki staraniom komisarza Vytenisa Andriukaitisa, który już wcześniej zapowiadał, że będzie ubiegał się o zrewidowanie przepisów unijnych w tym zakresie. Zapowiedział, że zrobi to w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od objęcia mandatu. Te mijają właśnie w kwietniu.
Na takiej propozycji może skorzystać Hiszpania, której szczególnie zależało na możliwości sprzedaży importowanych produktów GMO. Przyjęcie klauzuli opt-out niekoniecznie wywoła entuzjazm pozostałych krajów Wspólnoty. Wiele z nich jest przeciwna otwierania drogi dla GMO.
Komisarz Andriukaitis planuje zmodyfikować głównie przepisy, które zobowiążą KE do autoryzacji GMO, nawet jeśli większość stolic będzie przeciwna. Takiej możliwości przeciwny jest szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Jeśli taki przepis wejdzie w życie, to będzie to autoryzacja wiążąca na poziomie unijnym i żywność taka (oraz pasza) będzie mogła być sprzedawana, a rządy nie będą mogły jej limitować. Według niektórych polityków decyzja ta może wpłynąć na wzrost ilości genetycznie modyfikowanych organizmów dostępnych na rynku. Ponadto może przyczynić się do destabilizacji czynników ekonomicznych i społecznych krajów. Zdaniem sekretarza generalnego Copa-Coeca, projekt Komisji osłabi rynki wewnętrzne i zredukuje miejsca pracy.
Przypomnijmy, że już przed miesiącem państwa członkowskie zatwierdziły przepisy ułatwiające wprowadzanie zakazu lub ograniczanie upraw GMO na swoim terenie.
Proponowane obecnie przepisy mogą przyczynić się do tego, że możliwy będzie obieg żywności oraz pasz GMO, a państwa będą mogły decydować, czy dopuścić ich sprzedaż na terenie swojego kraju. W praktyce będzie to wyglądać jednak tak, że państwa będą zabraniać importu takich towarów, ale jednocześnie mogą zezwolić na autoryzację w innych krajach. e-abi