StoryEditor

Rolnictwo spowalnia negocjacje w ramach TTIP

Rolnictwo jest tym, co praktycznie spowalnia nieźle zaawansowane negocjacje UE i USA w zakresie TTIP.
14.05.2016., 22:05h

Trwają negocjacje pomiędzy UE a USA w zakresie Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego (TTIP).
– Nie ma raczej szans, aby umowa TTIP weszła w tym roku w życie – stwierdziła Magdalena Miśkiewicz z Dyrekcji Generalnej ds. Rolnictwa Komisji Europejskiej (DG Agri) podczas konferencji zorganizowanej wczoraj w Warszawie w Uczelni Łazarskiego.

Ameryka zalana europejskim alkoholem
Dziś UE ma 7 mld euro nadwyżki eksportowej ze Stanami. To oznacza, że o połowę więcej sprzedajemy za Ocean, niż sprowadzamy. Ale gdyby od eksportu odjąć wina i spirytualia, poziom wymiany handlowej w zakresie rolnictwa jest prawie równy.

Komisja Europejska zakwalifikowała aż 97% unijnych produktów jako otwarte do liberalizacji z USA. Brakujące „tylko” 3% – to produkty rolne, „wrażliwe” z punktu widzenia UE. Tu w negocjacjach Komisja nie chce odpuszczać. Stawką jest bezpieczeństwo konsumenta unijnego i wyśrubowane standardy jakościowe, do czego w Stanach podchodzi się raczej swobodniej. Tak jak i do GMO.

Strachy na Lachy?
Europejscy producenci i konsumenci obawiają się, że zgadzając się na uwolnienie handlu ze Stanami, oddamy europejski rynek rolny w ręce tamtejszych koncernów. Tymczasem – jak uspokaja ekspertka z DG Agri – obawy są płonne. Unia okopała się bowiem na pozycjach ochrony bezpieczeństwa i jakości żywności. To tzw. „red points” – czerwone punkty, których nie odpuści.
– Z USA dyskutujemy na różnych poziomach szczegółowości. Rozmowy są trudne, bo i oni mają swoje czerwone punkty – tłumaczy Miśkiewicz.

Są zatem rozmowy o cłach, o barierach pozataryfowych: sanitarnych, fitosanitarnych. Są też  bariery techniczne. Ale Komisja Europejska wie, że nie może się zgodzić na np. import mięsa amerykańskiego produkowanego przy użyciu hormonów. Bo USA może produkować wołowinę bez hormonów i zresztą to robi – już dziś – na rynek unijny. Stany wiedzą, że tu UE będzie niezłomna i dostosowują się do naszych wymogów. Utrzymaniu interesu Europy pomaga bój o europejski rynek ze strony wołowiny z Australii czy Ameryki Południowej.

Co do wieprzowiny: ta produkowana jest za Oceanem przy użyciu raktopaminy. Ale Stany już dziś sprzedają wieprzowinę bez tego specyfiku do Chin – bo taki był wymóg tamtejszego rynku; mogłyby robić tak samo dla UE. Amerykański drób jest dezynfekowany przy użyciu chloru, co kwestionuje UE. USA tak preparowanego drobiu w ogóle nie sprzedaje do Unii i takie mięso nie będzie na teren Wspólnoty wpuszczone, nawet po podpisaniu TTIP. Bo to kolejny „red point” UE. O unijny rynek konkuruje bowiem dobrej jakości drób z Tajlandii i Brazylii.
Stany natomiast bronią swego rynku wysokimi cłami w sektorze mleczarskim czy owocowym, choćby w zakresie jabłek.

– Handel Polski z USA jest dość znikomy. Gdyby całkowicie uwolnić zasady handlowe pomiędzy Polską a USA – czyli wdrożyć TTIP – eksport z naszego kraju mógłby średnio wzrosnąć o około 46%. W tym w zakresie produktów wrażliwych – mięs i podrobów sprzedalibyśmy o 122% więcej, tłuszczy i olejów o 130%. Amerykanie mogliby natomiast do nas zwiększyć eksport zwierząt żywych (o 138%), napojów (o 103%) i tłuszczy (107%). W sumie więc nadal wymiana handlowa w zakresie rolnictwa byłaby zbilansowana – uważa  prof. Jan Michałek z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Dziś średnie stawki celne na produkty rolne wynoszą w UE ok. 12%, a w USA 5%. Najniższe cła na produkty rolne dotyczą zbóż i śrut. Stany chronią się importem produktów mlecznych, w tym serów. Zakładam, że liberalizacja nie powinna wywołać znaczącego zwiększenia eksportu produktów rolnych do USA, ale za to eksporterzy amerykańscy łatwiej dostaliby się na polski rynek – mówiła prof. Karolina Pawlak z Uniwersytetu przyrodniczego w Poznaniu.

Naukowcy zaznaczali także, że nie ma co demonizować zagrożenia ze strony USA. W imieniu krajów UE negocjuje Komisja Europejska – wprawdzie nie ma tam osób dedykowanych z Polski do pilnowania naszych narodowych interesów, ale od czego lobbying? Poza tym, organami kontrolnymi KE jest Rada Europy i Parlament Europejski, w których mamy swoich przedstawicieli.

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. listopad 2024 23:32