Szkodniki, które w praktyce mogą się pojawić jako pierwsze, to chowacze granatek i brukwiaczek oraz czterozębny. Wylot dwóch pierwszych następuje, gdy temperatura gleby na głębokości 10 cm osiągnie 5–7°C. Zimą, kiedy temperatury są na plusie, ale nie osiągają takich wartości, gleba też nie osiągnie takiego poziomu.
Jedna nagłe ocieplenie, a dodatkowo połączone ze słońcem mogą szybko nagrzać glebę i wtedy minimum temperaturowe zostanie dla tych chowaczy osiągnięte. Taka sytuacja miała miejsce 2 lata temu, kiedy na początku stycznia na rzepak zaczęły nalatywać szkodniki.
Zobacz także: Kalkulator jednostki siewnej – ile nasion kupić, jeśli stosujesz własną normę siewu?
Zwalczać w styczniu?
Jak przekonują specjaliści np. z Instytutu Ochrony Roślin, wszystko zależy od tego, czy został przekroczony próg szkodliwości. Sęk w tym, że często są one określone nie tylko dla liczby odłowionych szkodników, ale też dla fazy rozwojowej roślin. W przypadku opisywanych szkodników liczy się liczba szkodników odłowiona w ciągu 3 dni – 10 chrząszczy w naczyniu.
Zatem przynajmniej w teorii jeśli w styczniu czy w lutym tyle szkodników znajdziemy, w naczyniu, to powinniśmy wykonać zabieg.
Żeby jednak nie była zbyt łatwo: w tym okresie wylot szkodników jest krótkotrwały i „uchwycenie” ich insektycydem jest dość trudne. Zwykle ocieplenia w tym okresie są krótkie i szkodniki szybko ponownie się chowają. Druga trudność to warunki polowe – jeśli jest zbyt mokro, to może nie udać się wjechać w pole. Kolejną sprawą jest rejestracja środków owadobójczych. Jesienna rejestracja to np. od 3 do 9 liścia, a ten sam produkt wiosną ma rejestrację od początku wydłużania pędów do początku pąkowania. Zatem w styczniu czy w lutym nie wstrzelimy się w zakres rejestracji w tym konkretnym przypadku (mieszanina acetamiprydu i lambda-cyhalotryny).
O tym m.in. będziemy dyskutować na naszych najbliższych seminariach uprawowych. Zapraszamy w dniach 7–10 stycznia do 3 lokalizacji: Olsztyna, Minikowa i Wrocławia. Szczegóły i zapisy na www.seminaria.topagrar.pl.