
Wyższa masa ubojowa, więcej chudego mięsa, więcej szynki: to wymagania, które największe zakłady ubojowe w Niemczech stawiają tucznikom wraz ze zmianami wymagań dotyczących mięsności od 1 lipca zeszłego roku. Wtedy to główne ubojnie w północno-zachodniej części Niemiec zaostrzyły algorytmy dla rozliczeń tusz w systemie AutoFom. Prym wiódł Tönnies, za którym w ciągu kilku tygodni podążyły Westfleisch i Manten. Zmian można się również spodziewać w średnich i mniejszych rzeźniach, ponieważ nowe wymagania sprawiają, że świnie są tańsze. Aby osiągnąć swoje cele, firmy zwiększyły bazę cenową z 59% do 60% zawartości mięsa w tuszy. Zwierzęta, które nie spełniają tych wysoko postawionych wymagań, są niżej wyceniane. Rolnicy tracą nawet ok. 2 €/szt., a średnia masa rzeźna zwierząt musi wzrosnąć nawet o 1 kg.
W związku z tym wielu hodowców świń nie było i nadal nie jest pewnych, czy ich genetyka spełni nowe wymagania. Zwłaszcza że niemieccy producenci prosiąt mogą wybierać spośród szerokiej gamy knurów – w przeciwieństwie np. do hodowców z Danii, gdzie knur duroc ma 90-proc. udział w rynku. Szczególnie że...