Tragiczna sytuacja producentów świń jest powodem coraz częstszych spotkań rolników i próbą wołania o pomoc. Tym razem dyskusja o tym, co można jeszcze zrobić, aby zatrzymać rozprzestrzeniający się ASF odbyła się w Naczęsławicach w województwie opolskim w jednym z gospodarstw.
- Jesteśmy ostatnimi Mohikaninami. Za chwilę nie będzie polskiej hodowli świń. W tym roku wielu z producentów zrezygnowało z hodowli, zostali nieliczni, ale nie wiadomo jak długo dadzą radę dokładać do interesu. Sam jestem hodowcą i nie robię tego z przymusu, ale czasy są takie, że nie wiem czy utrzymam świnie do emerytury, a zostały mi jeszcze ponad dwa lata – mówił podczas spotkania Rajnhold Windisch, sołtys Naczęsławic.
Zdaniem Karola Treffona, wiceprezesa Opolskiej Izby Lekarsko-weterynaryjnej tak tragicznej sytuacji nie było od 70 lat. Pogłowie świń się kurczy na potęgę. W zeszłym roku codziennie 100 gospodarstw likwidowało produkcję świń.
- Gospodarze za bardzo trudną pracę przy zwierzętach dostają bardzo niskie wynagrodzenie, które jest poniżej opłacalności. Ta sytuacja trwa od 2 lat i się pogłębia – mówił Treffon.