W piątek rano w Chróścinie Opolskiej doszło do pożaru w gospodarstwie hodowlanym. Spłonęła stodoła, w której było dwadzieścia jałówek, kilka maszyn rolniczych oraz część domu. Do wieczora dwanaście zastępów straży pożarnej uczestniczyło w gaszeniu pożaru, zabezpieczaniu pobliskiej obory z bydłem oraz sąsiednich posesji.
Strażak Michał Dziatkiewicz był jednym z pierwszych na miejscu pożaru.
– Pierwszy nie byłem, tylko do jednostki dobiegliśmy i pierwsi byliśmy tutaj na miejscu. Stodoła już cała stała w ogniu, bo tam było pełno siana, słomy i paliło się na szczycie. Nie było szans – to było kilak minut i było wszystko w ogniu. Zaczęliśmy gasić stodołę u sąsiada, bo tam już na krokwiach w środku było trochę ognia. Dużo dymu, ognia nie było widać, dopiero po jakiejś chwili, gdy dachówki zaczęły puszczać. Ciężko powiedzieć, gdzie to się zaczęło – z tamtej strony gdzieś, przy stodole. Nie wiadomo od czego, na pewno będą ustalać. I spłonęły krowy, jak się nie mylę, to około dwudziestu sztuk – relacjonuje strażak.
StoryEditor