W 2017 roku wprowadzono w Polsce reformę, która zmieniała sposób ustalania cen za wodę i ścieki. Wcześniej decydowały o tym rady gmin lub rady miasta. Od 2017 roku ustalenie cennika spoczywało jednak na Wodach Polskich. Takie rozwiązanie spotkało się wówczas z pewną krytyką, ponieważ sprzyjało centralizacji i odbierało możliwość decydowania o sobie samorządom, z reguły najlepiej zorientowanym w tym, jakie są problemy i szanse lokalnej społeczności, w tym także w zakresie oczyszczania ścieków i płacenia rachunków za wodę.
Na kogo rząd chce przenieść ustalanie taryf za wodę i ścieki?
Rząd Donalda Tuska cofa wiele reform wprowadzonych w czasach, gdy władzę sprawowało Prawo i Sprawiedliwość. Ministerstwo Infrastruktury szykuje właśnie projekt ustawy, który częściowo zniesie rozwiązania z 2017 roku, dotyczące ustalania stawek za wodę i ścieki. Rząd chce, by ta kwestia ponownie należała do samorządów. Gdy ustawa przejdzie proces legislacyjny, to znów rady gmin i miast będą decydowały o tym, ile mieszkańcy zapłacą za czystą wodę oraz ścieki.
Czy woda i ścieki zdrożeją?
Wody Polskie nie były skłonne do wprowadzania podwyżek za wodę i ścieki. W wielu gminach od lat obowiązywały te same stawki, mimo że samorządy domagały się podniesienia rachunków. To zadowalało mieszkańców, którzy zwłaszcza w czasach kryzysu energetycznego i wysokiej inflacji nie musieli dodatkowo martwić się o koszty wody i ścieków. W dłuższej perspektywie nie było to jednak dobre rozwiązanie. Samorządy są bowiem odpowiedzialne za dostarczanie wody i odbieranie nieczystości, potrzebowały więc także wpływu na ceny, które poniosą mieszkańcy, by móc zbilansować wydatki i przychody. Dziś w wielu gmin nie ma wątpliwości: koniec z blokadą ze strony Wód Polskich, niebawem za wodę i ścieki zapłacimy więcej.
Czytaj więcej na HaloWieś.pl