StoryEditor

Ceny zabijają handel, czy brak handlu zabija ceny? – Rynkowy Serwis Spod Lady – 23.08.24 r.

Pytanie o przyczynę i skutek od wieków wydaje się być aktualne w odwiecznym dylemacie: co było pierwsze kura, czy jajko. Dylemat dotyczący kompletnego marazmu rynkowego, przy dodatkowo spadających cenach też trudno rozwikłać. Warto jest jednak zastanowić się nad mechanizmami funkcjonującymi na rynku zbóż i rzepaku.

23.08.2024., 10:36h

Rynek rzepaku

image
Wykresy rzepaku na Matifie
FOTO: topagrar.pl
image
Notowania rzepaku na Matifie
FOTO: topagrar.pl

Coraz mniej narzędzi do buforowania rzepakowych kursów

W rzepakowym handlu wydaje się, że już informacje o kurczących się pod wpływem ograniczonego importu unijnych zapasach na koniec poprzedniego sezonu, połączone ze zdecydowanie mniejszymi szacunkami zbiorów w Unii przesądziły o postawach sprzedających w okresie żniw. Niemal każdy rolnik, który miał szansę złożyć rzepak do swojego lub wynajętego magazynu i pozwalały mu na to zasoby finansowe zdecydował się na przechowanie.

Tu marazmu handlowego zaraz po żniwach mogliśmy się spodziewać. Także układ notowań, jaki zwykle występuje na Matifie pod koniec lipca i w sierpniu, gdy mamy do czynienia z dołującą kursy zamianą kontraktów sierpniowych na listopadowe wskazywał na obniżki. Zaskakiwać może jedynie skala tych spadków, choć oddajmy rynkowi sprawiedliwość, bo o obecnym obrazie decyduje punkt odniesienia.

Według mnie ten punkt odniesienia został nieco sztucznie przesunięty przez giełdę już na przełomie maja i czerwca, gdy było już wiadomo o obniżkach szacunków zbiorów rzepaku na sezon 2024/25 w UE, ale zniwelowaniu ich przez większe zbiory w Kanadzie. Matif jako europejska giełda zdawał się widzieć tylko tę jedną stronę rynku i podskakiwał w okolice 500 €/t. Teraz mamy z tym właśnie punktem odniesienia problem.

Problem też mają nie tylko rolnicy, ale i przetwórcy, których oddziały są rozsiane po całym przecież świecie i z perspektywy tego świata, który ogląda od 3 sezonów stałą globalną produkcję rzepaku i co roku wyskakujące kominy produkcji soi, nie pozwoli swoim europejskim oddziałom na swobodę płacenia więcej niż pokazuje giełda. Nawet argument o wysokim zaolejeniu został w tym roku wytrącony z ręki naszych przetwórców, bo choć nie można w tym roku narzekać, to w poprzednim sezonie było przecież z olejem w nasionach lepiej.

Jak jeszcze dodamy gorsze wyniki finansowe koncernów za poprzedni sezon, to sami zrozumiemy, że choć handlowcy krajowych olejarni zapłacić więcej za rzepak by chcieli, żeby mieć spokój i produkować olej bez zakłóceń, to mają coraz mniej narzędzi do buforowania kursów.

Pozostało 59% tekstu
Ten artykuł jest dostępny w Strefie Premium.
Czytaj i oglądaj bez ograniczeń! Zyskaj dostęp do Strefy Premium już za 19,90 zł za pierwszy miesiąc. Dla prenumeratorów dostęp gratis po zalogowaniu
Prenumeratorzy top agrar Polska mogą korzystać ze Strefy Premium za darmo! Kliknij, by dowiedzieć się, jak się zarejestrować.
Juliusz Urban
Autor Artykułu:Juliusz Urbanekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. listopad 2024 02:00