Rynek rzepaku
Coraz mniej narzędzi do buforowania rzepakowych kursów
W rzepakowym handlu wydaje się, że już informacje o kurczących się pod wpływem ograniczonego importu unijnych zapasach na koniec poprzedniego sezonu, połączone ze zdecydowanie mniejszymi szacunkami zbiorów w Unii przesądziły o postawach sprzedających w okresie żniw. Niemal każdy rolnik, który miał szansę złożyć rzepak do swojego lub wynajętego magazynu i pozwalały mu na to zasoby finansowe zdecydował się na przechowanie.
Tu marazmu handlowego zaraz po żniwach mogliśmy się spodziewać. Także układ notowań, jaki zwykle występuje na Matifie pod koniec lipca i w sierpniu, gdy mamy do czynienia z dołującą kursy zamianą kontraktów sierpniowych na listopadowe wskazywał na obniżki. Zaskakiwać może jedynie skala tych spadków, choć oddajmy rynkowi sprawiedliwość, bo o obecnym obrazie decyduje punkt odniesienia.
Według mnie ten punkt odniesienia został nieco sztucznie przesunięty przez giełdę już na przełomie maja i czerwca, gdy było już wiadomo o obniżkach szacunków zbiorów rzepaku na sezon 2024/25 w UE, ale zniwelowaniu ich przez większe zbiory w Kanadzie. Matif jako europejska giełda zdawał się widzieć tylko tę jedną stronę rynku i podskakiwał w okolice 500 €/t. Teraz mamy z tym właśnie punktem odniesienia problem.
Problem też mają nie tylko rolnicy, ale i przetwórcy, których oddziały są rozsiane po całym przecież świecie i z perspektywy tego świata, który ogląda od 3 sezonów stałą globalną produkcję rzepaku i co roku wyskakujące kominy produkcji soi, nie pozwoli swoim europejskim oddziałom na swobodę płacenia więcej niż pokazuje giełda. Nawet argument o wysokim zaolejeniu został w tym roku wytrącony z ręki naszych przetwórców, bo choć nie można w tym roku narzekać, to w poprzednim sezonie było przecież z olejem w nasionach lepiej.
Jak jeszcze dodamy gorsze wyniki finansowe koncernów za poprzedni sezon, to sami zrozumiemy, że choć handlowcy krajowych olejarni zapłacić więcej za rzepak by chcieli, żeby mieć spokój i produkować olej bez zakłóceń, to mają coraz mniej narzędzi do buforowania kursów.