
Rynek rzepaku
Cła na canolę zachwiały podstawami
W rzepaku na Matifie trudno doszukiwać się innych podstaw do cudów giełdowych, które doprowadziły rzepak do ponad 35-eurowego spadku w ciągu ostatnich dwóch tygodni, niż decyzja Chin o nałożeniu ceł na kanadyjską canolę i jej produkty. Jednak jeśli bacznie przyglądniemy się sezonowi 2022/23 kiedy pod koniec lutego kursy rzepaku były bardzo podobne, to wówczas też nastąpił podobny spadek.
Co zatem będzie? We wspomnianym analogicznym okresie przed dwoma laty, kursy rzepaku na Matifie zleciały w dół aż do 430 €/t, w taki scenariuszu takie kursy czekałyby na nas już za tydzień. Czy dotychczasowa wręcz paniczna reakcja giełd da się porównać z sezonem sprzed dwóch lat, gdy import rzepaku do UE jechał pełną parą?
To zależy, czy w UE znajdą się nabywcy na modyfikowany genetycznie rzepak z Kanady. Przecież z taką canola sporo więcej jest zachodu, bo śruta wtedy też jest GMO i trzeba proces produkcyjny odpowiednio odseparować, a produkty oznaczyć. To musi kosztować więc ceny powinny też być inne na canolę, inne na rzepak. Na razie giełda się pogubiła i wrzuciła to wszystko do jednego worka obniżając notowania rzepaku.
Nie zapominajmy jednak o ważnym dla rzepakowych kursów momencie, jaki jest przełom marca i kwietnia. Wówczas, z pewnym wyprzedzeniem zaczyna się ostateczna giełdowa rozgrywka zmierzająca do zamknięcia ostatnich pozycji rzepakowych kontraktów z obecnego sezonu i przejście już tylko na nowy rok zbiorów.
To zwykle kursy winduje do góry. We wspomnianym już sezonie ekstremalnych przecież spadków początek kwietnia wywindował rzepak do 490 €/t, ale przypominam z 430 €, więc warto trzymać rękę na pulsie i trzymać kciuki by do tego czasu złotówka wytrzymała z lekko słabszym kursem.