
Rynek zbóż
W zbożach cenowa odnowa
Kilka tygodni minorowych nastrojów wystarczyło, żeby ceny zbóż sprzed 14 dni nas teraz cieszyły. Zawsze jest tak, że po spadkach cen poszukujemy wczorajszych ofert, a jeśli wracają ceny aż sprzed dwóch tygodni, to jest to rzeczywiście powód do radości.
Na ostatnie spadki cen pszenicy na Matifie i na krajowym rynku, popatrzeć jednak musimy chłodno i bez nadmiernej radości, bo wciąż trudno o średnią cenę pszenicy w kraju powyżej 900 zł/t. Tutaj trend podwyżkowy hamują młynarze, a ci dobrze wiedzą na ile ich konkurencję, eksportową w portach jest stać. Wystarczy, że zaoferują stawkę zwracającą choćby połowę kosztów transportu do portu i pszenicę w regionie wykupią. Tylko po co? Po co całą pszenicę wykupować, lepiej spokojnie kontrolować zamknięty na eksport słabym dolarem rynek.
Nadzieja, bo przecież ta jest zawsze, płynie z dość słabego pokrycia paszowców, z którymi o towar lokalnie konkurują już rolnicy-hodowcy. Ci drudzy, już swoje zboża generalnie spaśli i teraz wychodzą na rynek, bo zwierzęta wykarmić trzeba i nie ma zmiłuj się, szukają towaru. To poszukiwanie często przejawia się nie w jednym, ale w kilku telefonach wykonanych do większych producentów zbóż i handlowców, więc Ci nie w ciemię bici, czują branie i jaszcze bardziej blokują towar.
Rynek zbóż paszowych się podgrzewa i wszystko wskazuje na to, że ceny pszenżyta i jęczmienia będą rosły, a handel rozegra się bardzo lokalnie. Jeszcze większe szanse na podwyżki ma kukurydza, która w niektórych regonach przeskoczyła już pszenicę paszową i śmiało zmierza do cen konsumpcji, bo ta jak już wyżej wspomniałem, z cenami stanie. A przecież do kukurydzianych żniw jest jeszcze sporo czasu, co doskonale wiedzą ci, co na kukurydzy siedzą. Oni wyraźnie czekają na więcej i doczekać się w tym sezonie mogą.