Rynek rzepaku
W rzepaku ważne nowe rozdanie
Wszystko wskazuje na to, że pomimo mniejszego importu i dość dynamicznego eksportu, zwłaszcza rzepaku wywożonego do Niemiec surowca do końca tego sezonu wszystkim przetwórcom wystarczy. Choć niektórzy z nich nadal kupują na bieżąco, to ci najwięksi są już jedną nogą w nowym sezonie.
Dzięki komfortowej sytuacji w zaopatrzeniu, pozwalają sobie nawet na zabieg rozdzielenia dostaw lipcowych na stary i nowy rzepak. Dostawy do połowy lipca kwotują o 20 zł/t taniej, niż dostawy na drugą połowę tego miesiąca z domniemaniem, że wówczas przyjedzie rzepak ze zbiorów AD 2024 r.
O zapasach rzepaku zgromadzonych w gospodarstwach i przechowujących go odpłatnie firmach handlowych niby wszyscy wiedzieliśmy, ale póki był ten rzepak poza zasięgiem przetwórców, to wciąż poddawany był w wątpliwość.
Trzy ostatnie tygodnie ze wzrostami cen spowodowały podaż i zasilenie się przemysłu olejarskiego surowcem na tyle, że nawet ci co jeszcze rzepaku nie kupili do końca obecnego sezonu wydają się uspokojeni. Przecież jak inni kupują na czerwiec i lipiec, to cały pozostały rzepak będzie potencjalnym towarem kupujących na teraz. Konkurencja się więc zmniejszy, a wraz z nią pogorszą się proponowane warunki cenowe.
Rynek pszenicy
Z pszenicą można zostać
W tym sezonie, poprzedzonym przecież wejściem ze sporymi zapasami zbóż zgromadzonych w magazynach rolników dalsze wstrzymywanie się ze sprzedażą może doprowadzić do kryzysu nadmiaru ziarna na rynku. W jego konsekwencji chęć sprzedaży w miesiącach przedżniwnych może doprowadzić do dwóch niepożądanych efektów.
Pierwszym może być fakt już nie sprzedaży w jeszcze niższych cenach, ale nawet wręcz problem ze sprzedażą w ogóle. Przetwórcy paszowi nawet tańszego od pszenicy pszenżyta kupować nie bardzo chcą, a co dopiero zrobimy z powszechnie zmagazynowaną paszówką?
Nieco lepiej jest z konsumpcją, ale i tu rynek będzie się wysycał, a importerzy zaczynają już kupować na dostawy na czerwiec i lipiec. Wówczas są już żniwa zbożowe w Rumunii, a to przecież ten kraj jest zwykle liderem eksportu w pierwszych miesiącach sezonu w UE. Polskiej pszenicy przebić się będzie niesamowicie ciężko, bo fracht od nas jest najzwyczajniej w świecie droższy.
Także z pszenicą konsumpcyjną można zostać na nowy sezon, a ciśnienie podażowe wywierane na rynek może spowodować, że ceny krajowe, jeszcze przed żniwami mocno spadną i tym samym spowodują bardzo niski start w nowy sezon. W efekcie wstrzymując się ze sprzedażą, chcąc wymusić wyższe ceny teraz możemy pogorszyć sytuację na rynku zbóż w ostatnich miesiącach tego sezonu i podołować otwarcie nowego.