Rynek rzepaku
Rzepak dostał nowe życie
Na spełnienie się moich poprzednich prognoz nie musieliśmy długo czekać. W notowania, a co za tym idzie także krajowe ceny rzepaku, wstąpiło w tym tygodniu nowe życie. Nie mamy oczywiście do czynienia z jakimiś wielkimi fajerwerkami, ale powrót do korytarza cenowego, jaki w tym sezonie był najczęstszym zjawiskiem, pomiędzy 420–440 €/t i tak po ostatnich spadkach mocno cieszy.
Cieszmy się więc, ale i spożytkujmy ten fakt, bo obecnie przetwórcy są w lekkiej rozterce, co przyniosą ostatnie miesiące sezonu. Coraz więcej się mówi o zamknięciu UE na towary z Ukrainy i choć w rzepaku zapewne do tego nie dojdzie, to tak czy siak stary rzepak się tam już kończy, a kolejny eksporter, który ma podbudować bardzo spowolniony unijny import rzepaku, jest bardzo, bardzo daleko i statki z Australii na gwizdek nie przypłyną.
Wiosenka może jednak tę optykę mocno odwrócić, bo z każdym bardziej słonecznym i cieplejszym dniem obietnica nadchodzących nowych zbiorów, choćby w pierwszej startującej ze żniwami Rumunii, obawy nieco uspokoi. I choć już raz mieliśmy do czynienia z sytuacją, że statki z Australii zamiast na koniec starego sezonu przypłynęły na starcie nowego, to jednak już nawet sam fakt trwającego frachtu wpływał na rzepakowe kursy.