Rynek rzepaku
Rzepak już po szczycie?
Na zakończenie poprzedniego tygodnia lutowe kontrakty, zbliżając się dosłownie na eurocenty do 550 €/t, osiągnęły najwyższą wartość od listopada 2022 r. Tym, którzy ten moment przespali, myśląc już o nadchodzących świętach może to psuć nieco humor, ale przyglądajmy się dalej rynkowi. Mniejsza ilości transakcji, na odbudowującej się przecież z wolna giełdzie może powodować nieproporcjonalnie silniejsze wzrosty notowań.
Te szanse mogą być na pewien czas ostatnimi, bo żniwa rzepaku w Australii i nadchodzące zbiory soi w Ameryce Południowej będą mocno rzutować na wciąż chłonny rynek rzepaku w Europie. Jednak, ograniczona do minimum ilość kolejnych ofert z Ukrainy wprowadzi konieczność rywalizacji pomiędzy przetwórcami o surowiec.
Ci słabiej zaopatrzeni, mogą być zmuszeni do ograniczenia przerobu, ale zanim to nastąpi powalczą o rzepak, by kupić go jak najwięcej. Dlatego nawet w takich okresach naturalnego uśpienia warto monitorować aktualne oferty i skorzystać z pojawiających się okazji.
Rynek pszenicy
Pszenica stabilna, ale czy na długo?
Ceny pszenicy przyzwyczaiły nas w tym sezonie do nieznacznych ale stałych wzrostów. A jeśli już pszenica nie drożała, to najwyżej reagowała stabilizacją. Ta stabilizacja jest także domeną ostatniego tygodnia, który charakteryzował się niewielką podażą. Niezbyt duży handel w świątecznej aurze powoduje często zwykłe zaniechanie manipulowania cennikami skupu.
Tylko czy, gdy ten marazm minie, demony zmian nie powrócą? Każdy będzie chciał powitać Nowy Rok z większym zapałem i sprzedający, którzy się uaktywnią i kupujący, którzy widząc podaż być może nawet nadmiernie na nią zareagują. Ten nadmierny efekt spowodowany będzie właśnie wcześniejszym marazmem. Bo nawet parę dostaw będzie to przecież o 100% więcej niż przyjeżdzało dotychczas.
A taki wzrost aktywności aż prosi się o korekty. Warto je nieco wyprzedzić, zwłaszcza z pszenicą konsumpcyjną, której jest sporo. Zboża paszowe wcale nie muszą tanieć, bo nawet w okresie uruchamiającej się sprzedaży, gospodarstwa będą oferować przecież, a jakże konsumpcję. Niezależnie, co tam w magazynach mają.
Efekt podaży do firm paszowych zacznie się więc dopiero od tzw. odrzutów, ale zanim to nastąpi tańsze paszowe mogą podskoczyć z cenami. Tu warto zwrócić szczególną uwagę na kukurydzę. W normalnych latach okres jej drożenia przypadał na drugą połowę stycznia. A ten sezon coraz bardziej zasługuje na miano normalnego.