Rynek rzepaku
Podaż rzepak w kukurydziane żniwa nie musi się obudzić
Podczas, gdy rolnicy zbierając mniej rzepaku wzrostów cen oczekiwali już w okresie zbiorów, to giełda Matif zachowywała się tak jakby z napiętego rzepakowego bilansu niewiele sobie robiła. Górki notowań były tak krótkotrwałe, że producenci rzepaku, czekając na więcej i więcej, najczęściej je omijali. Sporo zebranego w tym roku rzepaku zostało pochowane i teraz wydobycie jego będzie wymagało bardziej wyrafinowanych zabiegów handlowych.
Zatrzymanie rzepaku w magazynach gospodarstw w żniwa i zaraz po nich nastręcza przetwórcom w okresie zdecydowanie mniejszego importu surowca zwykle sporo trosk. Tradycyjnie liczą oni na okres żniw kukurydzianych, jako moment decyzji związanych z koniecznością opróżnienia magazynów i wówczas zwykle wzrok pada na rzepak.
Ten rok jest jednak zupełnie inny. Jak już powiedzieliśmy żniwa rzepakowe były mniej bogate, a zbożowe jeszcze słabsze. Tym samym magazyny gospodarstw nie są przepełnione, a ci którzy czekają na kukurydzę swój towar mają czas poukładać, robiąc na nią miejsce. A właśnie ten czas jest dodatkowym elementem różniącym ten sezon od poprzednich.
Odrodzona regularnymi opadami deszczu kukurydza pokazuje, że jej żniwa wcale tak prędko nie nadejdą, więc za szybko, nawet jak pod ich presją sprzedaż miała by ruszyć, podaż rzepaku nie nastąpi. Trzeba sięgnąć do wachlarza innych, bardziej wyrafinowanych trików handlowych, a atutem w tej talii wydaje się zmniejszenie dyskontu w stosunku do Matifu i to zapewne niebawem nastąpi.