W minionym roku rynek jaj w Polsce zaskoczył nawet najlepszych analityków. Jak informuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP), drobni hodowcy, mający zaledwie kilkanaście kur w przydomowych kurnikach, lepiej przewidzieli zmiany cen jaj niż profesjonaliści, utrzymujący kilkaset tysięcy ptaków.
Zobacz też: Wybito już ponad 3 mln szt. drobiu: grypa ptaków znów daje o sobie znać!
Eksperci, bazując się na skomplikowanych wskaźnikach, takich jak wylęgi piskląt czy nakłady jaj wylęgowych, przewidywali spadki cen. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Spadek wylęgów na wielkich fermach i nieoczekiwany wzrost cen
Według KIPDiP od stycznia do października 2024 roku polskie wylęgarnie wyprodukowały 26,9 mln piskląt towarowych kur nieśnych, co oznacza spadek o 12,4% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Wielcy producenci, oczekując nadprodukcji i spadku cen, ograniczyli liczbę nowych wylęgów.
Tymczasem już po wakacjach ceny jaj zaczęły gwałtownie rosnąć, co było niespodzianką dla profesjonalnych uczestników rynku. Jak wynika z analizy krajowej izby, jednym z czynników, które wywołały wzrost cen, była grypa ptaków w Wielkopolsce, która dodatkowo ograniczyła podaż.
Drobni hodowcy lepiej przewidzieli sytuację
Zupełnie inne podejście wykazali drobni hodowcy. Jak zauważa dyrektor KIPDiP Katarzyna Gawrońska, osoby posiadające przydomowe kurniki zwiększyły zamówienia piskląt. W kategorii „kury ogólnoużytkowe”, która obejmuje ptaki zamawiane przez właścicieli małych gospodarstw, w polskich wylęgarniach odnotowano wzrost produkcji o prawie 10%, osiągając 9,4 mln sztuk. Zdaniem KIPDiP drobni hodowcy kierowali się intuicją, przewidując niedobory i wzrost cen, co okazało się trafnym posunięciem.
Grypa ptaków w Wielkopolsce zaostrzyła kryzys
Według ekspertów grypa ptaków była kolejnym istotnym czynnikiem wpływającym na sytuację na rynku jaj. W Wielkopolsce, jednym z kluczowych regionów produkcji jaj w Polsce, w wyniku epizoocji zlikwidowano około 1,7 mln kur. To znacznie zmniejszyło podaż na rynku i jeszcze bardziej podbiło ceny.
Czy to oznacza, że w Polsce zabraknie jaj?
Katarzyna Gawrońska uspokaja, że jaj w kraju nie zabraknie, gdyż obecna produkcja jaj w Polsce o około 30% przewyższa krajowe zapotrzebowanie. Natomiast jeśli będzie taka potrzeba, producenci są gotowi ograniczyć eksport, by zaspokoić wewnętrzny rynek.
Rok 2024 pokazał, ze rynek jaj może być nieprzewidywalny, a czasem nawet intuicja drobniejszych hodowców przewyższa profesjonalne analizy. Grypa ptaków oraz decyzje o ograniczeniu wylęgów wpłynęły na sytuację rynkową, jednak Polska, jako jeden z liderów produkcji jaj w Europie, ma wystarczające zasoby, by unikać kryzysów.
Na podst. KIPDiP