Embargo na ukraińskie produkty nie wystarczy
W drugiej połowie 2023 roku Polska zdecydowała się na wprowadzenie zakazu importu niektórych produktów rolnych z Ukrainy takich jak: zboża, mięso drobiowe, owoce miękkie i cukier. Był to sposób na zahamowanie napływu tanich towarów, które obniżały ceny i zagrażały rentowności polskich gospodarstw.
Jednak embargo nie spotkało się z aprobatą ze strony zarówno Ukrainy, jak i Komisji Europejskiej, które uważały je za naruszenie umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu między UE a Ukrainą. Komisja Europejska pracuje nad projektem rozporządzenia, które przedłuży bezcłowy handel z Ukrainą do czerwca 2025 roku, co oznacza, że Polska będzie musiała znieść embargo.
- Wprowadzone embargo na produkty rolne z Ukrainy w pewnym stopniu uspokoiło sytuację na polskim rynku, jednak spotkało się ze złym odbiorem w sensie politycznym. Protestują Komisja Europejska i Ukraina – stwierdził minister rolnictwa Czesław Siekierski.
Polska nie jest sama w swoich obawach
Polska nie jest jedynym krajem unijnym, który martwi się o skutki importu z Ukrainy. Coraz więcej państw członkowskich dostrzega zagrożenia dla swoich rynków rolnych i domaga się ograniczenia handlu z Ukrainą. Dotyczy to nie tylko produktów, na które Polska wprowadziła wcześniej embargo, ale także innych, takich jak mięso, mleko czy warzywa.
- W coraz większym stopniu problem negatywnych skutków importu z Ukrainy zaczyna być dostrzegalny przez kraje Europy Zachodniej i dotyczy szerszego zakresu produktów niż tylko zboża – między innymi Francja, Austria, ale także Niemcy mówią o zagrożeniach dla rynków zbóż, mięsa drobiowego, owoców miękkich oraz cukru – wskazał minister rolnictwa.
Czesław Siekierski podkreślił, że Polska popiera postulaty tych krajów o przywrócenie kwot taryfowych na niektóre wrażliwe produkty, które obecnie są zawieszone na podstawie unijnej regulacji. Jednak Komisja Europejska nie przyjęła takich propozycji i nie chce zmieniać warunków umowy z Ukrainą.
UE negocjuje z Ukrainą zmiany w umowie handlowej
Wspomnieliśmy wcześniej o tym, że Komisja Europejska pracuje nad projektem rozporządzenia, które przedłuży bezcłowy handel z Ukrainą do czerwca 2025 roku. Polska sprzeciwiała się przedłużeniu obowiązujących obecnie przepisów, bez istotnych zmian i ograniczeń. List w tej sprawie wysłał minister rolnictwa Czesław Siekierski. Sprzeciw zgłaszał także unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Prawdopodobnie uwagi polityków oraz liczne i regularne protesty rolników miały wywrzeć nacisk na KE.
Jak informuje Polskie Radio, w Komisji Europejskiej ruszają negocjacje w sprawie zmian w projekcie umowy o bezcłowym handlu z Ukrainą. W nowej wersji rozporządzenia mają być zapisy zapewniające lepszą ochronę rynków. Obecnie mechanizmy ochronne można stosować, gdy zakłócona jest sytuacja w całej Unii.
W przyszłości wystarczy, że jakiś kraj przedstawi dane pokazujące zaburzenia na rynku. Komisja będzie miała 3 tygodnie na wstępną ocenę, czy sytuacja jest poważna. Jeśli tak, możliwe będzie wprowadzenie ograniczeń w handlu na 4 miesiące, a w tym czasie będzie prowadzona szczegółowa analiza.
Jeden z dyplomatów unijnych zaznaczył jednak, że takie regulacje zaczną obowiązywać dopiero od czerwca, co nie rozwiązuje obecnych problemów, przede wszystkim polskich rolników, i że potrzebne jest porozumienie na wzór tego, które Bułgaria i Rumunia zawarły z Ukrainą. Chodzi o licencje eksportowe.
Czy licencjonowanie produktów to rozwiązanie?
Minister rolnictwa przyznał, że polski rząd szuka innych sposobów na zabezpieczenie się przed negatywnymi skutkami importu rolnego z Ukrainy. Jednym z nich jest licencjonowanie produktów, które wjeżdżają do Polski. To pomysł, który zaproponowała strona ukraińska, która chce uniknąć konfliktu handlowego z Polską.
- W obecnej, trudnej sytuacji zależy nam na wypracowaniu akceptowalnego dla wszystkich uczestników sposobu zabezpieczania się przed negatywnymi skutkami importu rolnego z Ukrainy. Analizujemy i prowadzimy wewnętrzne konsultacje dotyczące m.in. mechanizmu licencjonowania eksportu produktów rolnych do Polski, jaki zaproponowała strona ukraińska – podkreślił minister Siekierski.
Mkh na podst. rp.pl, Business Insider, Polskie Radio