Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
Obecna sytuacja na rynku surowców paszowych bardzo utrudnia możliwość generowania oszczędności w żywieniu świń. Główną przyczyną jest oczywiście droga śruta sojowa, której cena ustabilizowała się na wysokim poziomie – ok. 2300 zł/t, ale równie istotne są wysokie ceny surowców energetycznych, a także wciąż rosnące koszty produkcji dodatków. Ceny zbóż są o ok. 20% wyższe niż w zeszłym roku. Nawet ceny żyta, najtańszego ze zbóż, którego użycie jeszcze w zeszłym roku dawało znaczne oszczędności, dziś, z powodu konieczności zwiększenia w mieszance udziału surowców białkowych, nie pozwalają zachować tak wielkich pieniędzy w portfelu, jak kiedyś. Jednocześnie, choć z pewnym opóźnieniem, wzrosły ceny alternatywnych źródeł białka, jak śruta rzepakowa, nasiona roślin strączkowych, czy suszony wywar gorzelniczy.
Stosując alternatywne surowce w znaczącym udziale, należy liczyć się z różnorakimi konsekwencjami. Brak optymalnego bilansu wartości biologicznej paszy może przyczynić się do pogorszenia efektów produkcyjnych. Poprawę tej wartości można uzyskać poprzez bilansowanie mieszanek z większą ilością mikro-, makroelementów, czy aminokwasów syntetycznych, co jednak może powodować ponowny wzrost ceny. Oznacza to, że zanim zdecydujemy się na zamianę komponentów, konieczne jest dokładne przeliczenie kosztów tony mieszanki z uwzględnieniem wszystkich jej składników. Nie należy nadmiernie przywiązywać się do cen pojedynczych surowców, ponieważ zdarzają się nierzadko sytuacje, gdy zastosowanie droższego komponentu pozwala obniżyć całkowitą cenę mieszanki. Takiej kompleksowej kalkulacji należy oczekiwać od doradców żywieniowych.
Zmiany w recepturach
Aby jakkolwiek oszczędzać, trzeba wykazać się również pewną elastycznością. W ostatnich miesiącach taniej było przygotowywać pasze, bazując na koncentratach niż na premiksach i śrucie sojowej. Przemysłowe mieszalnie pasz miały zmagazynowane zapasy tańszych surowców albo gotowe produkty wytworzone jeszcze z komponentów, które kosztowały mniej. Niektóre gospodarstwa decydowały się pójść o krok dalej – zamienić pasze przygotowane we własnym gospodarstwie na gotowe mieszanki i sprzedać zmagazynowane zboże. Taki ruch może wprawdzie doprowadzić do pewnego spadku wydajności – w dobie drożyzny wartość odżywcza najtańszych mieszanek, zawierających słabsze surowce może być gorsza – ale przy niskich cenach żywca i trudnościach w sprzedaży rolnicy podejmowali to ryzyko, szczególnie że konkurencja na rynku pasz przemysłowych jest duża i można negocjować ceny.Ci, którzy decydują się pozostać przy samodzielnym produkowaniu mieszanek, powinni znacznie więcej uwagi i czasu poświęcić na dokładne przemyślenie receptur pasz. W polskich gospodarstwach mieszanki do tuczu wciąż bardzo często mają wysoką zawartość białka, które zasadniczo zawsze jest komponentem dość drogim – od 17–18%, w starterach, do 15–16% w finiszerach. Warto obniżyć ilość tego składnika pokarmowego. W normach duńskich przewiduje się jedynie 12% białka w finiszerze, pod warunkiem dobrze zbilansowanych aminokwasów egzogennych. Pomimo że ceny aminokwasów syntetycznych poszły ostatnio bardzo do góry, w niektórych przypadkach nawet 90–100%, to i tak opisywany zabieg, przy obecnych cenach surowców białkowych, powinien dać oszczędności.
Niewielkie oszczędności
W gospodarstwach żywiących świnie na sucho, w ogóle nie ma co mówić o potanieniu tony mieszanki o 100 lub więcej złotych, jak było to możliwe jeszcze rok temu. Szacuję, że można zaoszczędzić od kilku do kilkunastu zł, ale tylko optymalizując bardzo precyzyjnie i dokładnie licząc koszty surowcowe, wg na bieżąco aktualizowanych cen. Nie należy przy tym zapominać o konieczności prowadzenia dokumentacji i analizowania wydajności świń, aby drobna oszczędność w cenie paszy nie stała się powodem nadmiernych strat przychodów ze sprzedaży żywca.A jak praktycy ograniczają koszty żywienia świń?
O tuczu opartym na śrucie rzepakowej i grochowej oraz możliwościach karmienia trzody chlewnej tanimi surowcami płynnymi mówią Wojciech Kulecki z miejscowości Tychnowy (woj. pomorskie) oraz Leszek Cichoń ze Oględowa (woj. świętokrzyskie).Wojciech Kulecki uprawia 130 ha, w tym zboża, rzepak, groch, buraki. Prowadzi produkcję prosiąt od stada 170 loch, rocznie sprzedaje ok. 4500 prosiąt i 1100 tuczników. W żywieniu tuczników wykorzystuje groch i śrutę rzepakową.
– Teraz w fazie grower dodaję 15%, a w finiszer 20% grochu, a do tego żyto, jęczmień i odpowiednio 15 i 10% koncentratu. Koszt mieszanki na I fazę to obecnie 936 zł/t oraz na II fazę blisko 844 zł/t, licząc po cenie zakupu zbóż i grochu podczas żniw, kiedy to uzupełniałem bazę surowcową – kalkuluje właściciel. Obecnie wykorzystanie paszy w tuczu wynosi 2,75 kg, a całkowity koszt produkcji tucznika to 4,10 zł/kg.
Leszek Cichoń uprawia 250 ha ziemi, w tym zboża, kukurydzę, rzepak. Od stada 150 loch sprzedaje ponad 4500 tuczników rocznie. Stado podstawowe żywi na sucho, natomiast tuczniki na mokro paszą fermentowaną.
– Jeszcze kilka miesięcy temu białko bilansowałem głównie śrutą sojową, ale ceny tego surowca osiągnęły poziom dla mnie nie do zaakceptowania. Koszty zbóż również stały się zatrważające. Trzeba było zmienić recepturę – wspomina niedawne poprawki dawek Cichoń. Soję w paszy zastąpiła śruta rzepakowa, a część jęczmienia wywar zbożowy. Dało to ograniczenie ceny mieszanki o ponad 40 zł/t, a w przeliczeniu na tucznika koszty żywienia zmniejszyły się o 25 zł/szt. Teraz koszt paszy 1 kilograma przyrostu w tuczu waha się w granicach 2,12–2,20 zł, przy średnim pobraniu mieszanki (w przeliczeniu na 88% s.m.) 245 kg i konwersji na poziomie 2,45–2,50.
Dokładne receptury pasz i szczegóły postępowania w żywieniu świń poznacie w artykule "Oszczędności w żywieniu – czy to możliwe?" w kwietniowym numerze top agrar Polska, w dziale top świnie.