Szansa na zbudowanie przyjaźni polsko-ukraińskiej
Panie Ministrze, jest Pan doradcą Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Wszyscy pamiętamy gesty przyjaźni pomiędzy prezydentem Dudą a prezydentem Zełeńskim, ale też ogromną wzajemną sympatię Polaków i Ukraińców. Wiemy, że przyjaźń szybko przerodziła we wzajemną niechęć - oddolną polskich rolników i oficjalną ukraińskich polityków. Czy taki obrót spraw był nieuchronny, czy może “inne diabły przy tym mieszały”?
Ja byłem przekonany, że to jest jakiś historyczny moment, który pozwoli na zbudowanie silnych więzi przyjaźni między Polakami i Ukraińcami. Owszem, trudna historia, polityka państwa polskiego w dwudziestoleciu międzywojennym, okres II Wojny Światowej, w tym przede wszystkim Rzeź Wołyńska te nasze relacje bardzo popsuły. Ale walka, którą prowadzi Ukraina z odwiecznym imperializmem rosyjskim jest walką również w obronie Polski, daje nam czas na przygotowanie się do odparcia agresji.
Bezprecedensowe wsparcie Ukrainy przez Polskę
Polska wsparła Ukrainę w skali, której próżno szukać w historii innych krajów - było to wsparcie militarne, finansowe, ale również ludzkie, gdy Polacy przyjmowali w gościnę uchodźców z Ukrainy. Pomagaliśmy nie oczekując wdzięczności, bo przecież jesteśmy katolikami, chrześcijanami i uważamy, że trzeba pomagać ludziom w potrzebie. Ale nie spodziewaliśmy się “czarnej” niewdzięczności.
Czarna niewdzięczność Ukrainy
To, co dzieje się w tej chwili, o czym mówią nie tylko politycy ukraińscy, ale też wielu Ukraińców, napawa mnie ogromnym smutkiem. Wykorzystano naszą ogromną, liczoną w setkach miliardów pomoc – pomoc, która wciąż trwa, bo przecież wciąż utrzymujemy wielu Ukraińców, którzy otrzymują 800+, uczą się w naszych szkołach, mają bezpłatną opiekę lekarską, ale też pomagamy państwu ukraińskiemu udostępniając nasze lotniska i zapewniając logistykę dla dostaw ze świata. Ukraińcy o tym nagle zapomnieli i nagle są wdzięczni za wszystko Berlinowi, który przecież na początku wojny zaoferował ukraińskim żołnierzom jedynie 5 tys. hełmów; Berlinowi, który wciąż utrzymuje relacje handlowe z Rosją, bo przecież nie nałożono embarga na rosyjską żywność i środki produkcji, np. nawozy.
Kijów nie chce rozmawiać z Warszawą
Rozmowy bilateralne pomiędzy Polską a Ukrainą nie przynoszą żadnych efektów. Ukraińcy podkreślają, że mają swoją rację stanu i swoje potrzeby, a świat musi to rozumieć, a poza tym, to po co oni mają rozmawiać z Warszawą, skoro uzgodnili wszystko z Berlinem i Brukselą?
Może czas wyciągnąć wnioski i owszem, pomagając ludziom, którzy uciekają przed wojną, pilnujmy swoich interesów, bo nikt nam nie pomoże.
Import z Ukrainy rozbił sojusz polsko-ukraiński
Polska rzeczywiście miała ogromną szansę stworzyć z Ukrainą sojusz, który byłby przeciwwagą dla dominacji “wielkiej czwórki” starych państw UE. Czy nie sądzi Pan, że otwarcie rynku unijnego na niekontrolowany import produktów rolnych z Ukrainy zaprzepaściło tę szansę?
Tak, to było działanie, którego skutki można było przewidzieć. Rozumiem, że niektóre kraje europejskie, mające niedobór pasz czy zbóż, jak Włochy, Hiszpania, Portugalia, są zainteresowane tanimi surowcami z Ukrainy, ale równie oczywiste jest, że ze względów ekonomicznych te surowce będą przede wszystkim lokowane w krajach graniczących z Ukrainą. Import z Ukrainy, na którym nota bene wiele polskich firm zarobiło ok. 5 mld złotych, zaszkodził polskiemu rolnictwu. Ówczesny rząd PiS najpierw dopuścił do tego importu, mimo także moich ostrzeżeń, a następnie wydał kilka miliardów złotych z budżetu państwa, by uspokoić rolników przed wyborami. To wszystko można było przewidzieć, ale ktoś nie chciał tego zrobić.
Destabilizacja w wyniku decyzji Komisji Europejskiej
Można było również przewidzieć, że dzięki tej decyzji Komisji Europejskiej wielkie pieniądze zarobią koncerny zajmujące się rolnictwem na Ukrainie – nie ukraińscy rolnicy, nawet nie państwo ukraińskie - a równocześnie zdestabilizowane zostaną rynki Europy. W ten sposób legł w gruzach wielki projekt Trójmorza, oparty na sojuszu polityczno-gospodarczym dwóch największych państw Europy Środkowo-Wschodniej, we współpracy z Węgrami, Czechami, Słowacją, Rumunią, krajami bałtyckimi, może w przyszłości, po przemianach demokratycznych także Białorusi, mogący być przeciwwagą dla dominacji “Wielkiej Czwórki UE”: Berlina-Paryża-Rzymu-Madrytu.
Intencją Brukseli państwo Europa
Na tym zależało politykom zachodnim, żeby Europa Środkowa nigdy się nie zintegrowała i wciąż robią wszystko, żeby skłócić te narody, a przede wszystkim Polaków i Ukraińców, i nie dopuścić do tego, żebyśmy kiedykolwiek mogli stanowić o sobie, a nie wyłącznie wypełniać wolę Brukseli, której intencje są oczywiste – stworzenie jednego państwa europejskiego, w którym kraje będą tylko autonomicznymi regionami bez własnej suwerenności.