Wegetacja w tym roku od wiosny przebiega znacznie szybciej. To miało swoje konsekwencje wiosną, ponieważ zarówno prace uprawowe, nawożenie, siew i ochronę trzeba było przyspieszyć. Kto nie zdążył w punkt z którymkolwiek zabiegiem agrotechnicznym czy chemicznym, ten do dziś odczuwa na plantacji buraków konsekwencje.
Rok temu chwasty, teraz chwościk
Pamiętamy krajobraz plantacji buraków cukrowych w kraju rok temu. Zdecydowana większość z nich miała problemy z nadmiernym i wtórnym zachwaszczeniem, głównie komosą i szarłatem szorstkim. Presja chorób grzybowych była w sezonie odczuwalna później, bo dopiero w lipcu i wtedy też zobaczyliśmy na wielu plantacjach efekty porażenia liści chwościkiem.
Burak odbuduje liście, ale kosztem polaryzacji
Uszkodzenia spowodowane przez chwościk w burakach cukrowych mają konkretne konsekwencje. Zainfekowany burak zazwyczaj wypuszcza nowe, zielone liście, ale kosztem energii z korzenia, co oznacza spadek zawartości cukru i obniżenie polaryzacji. Wyjściowa zawartość cukru w kontraktacji to 16%. Niższa od bazowej polaryzacja oznacza konieczność dostarczenia większej ilości surowca do cukrowni. Większa polaryzacja powoduje przeliczanie liczby ton fizycznych na korzyść rolnika, bo wówczas musi dostarczyć do cukrowni mniej ton fizycznych, a za ponadkontraktowe buraki otrzymuje dodatkowe pieniądze. Cukrownie stosują też często tzw. premię za wysoką polaryzację. Tak czy inaczej, chwościk na plantacji to problem, który sporo kosztuje.
Wysoka presja ze strony chwościka w burakach
W tym roku chwościk zaatakował dużo wcześniej nie tylko z uwagi na przyspieszoną wegetację, lecz także na warunki pogodowe. Mieliśmy bardzo deszczowy i upalny czerwiec, co sprzyjało rozwojowi chorób grzybowych. W lipcu i sierpniu presja ze strony chwościka tylko się pogłębiała. Obecnie wielu plantatorów jest już po 3 zabiegu ochronnym, a perspektywa odstawy buraków cukrowych w październiku czy listopadzie wymusza na nich podjęcie decyzji, czy wykonywać kolejny.
Trzeba wziąć pod uwagę kilka kwestii. W zeszłym roku plantatorzy wykonywali zabiegi na chwościka we wrześniu, ale wtedy było bardzo ciepło i bez opadów. Jedynie rosa wystarczała sprawcy chwościka do infekowania. Teraz mamy inną sytuację – na wielu plantacjach dopiero teraz zaczyna pojawiać się chwościk, ale przy obecnie panującej pogodzie jego presja jest dużo mniejsza. Sprzyjać może wilgotność, ale temperatura już nie. W najbliższych dniach ma być chłodno, a prognoza długoterminowa nie przewiduje sporego ocieplenia, przynajmniej na razie.
W przypadku plantacji, gdzie chwościk jest wyraźnie widoczny i zastosowano fungicydy 3 lub więcej razy, plantatorzy decydują się na wcześniejszy odbiór korzeni przez cukrownię. Padający deszcz bowiem zachęci rośliny do wytwarzania nowych liści, a to oznacza spadek polaryzacji.
Trzeba też pamiętać, że fungicydy mają przynajmniej 30-dniową karencję, a o odbiorze dowiadujemy się na 2–3 tygodnie wcześniej. Może się zatem zdarzyć, że dziś zastosujemy fungicyd, a jutro otrzymamy SMS o przygotowaniu buraków do odbioru. Dodatkowo cukrownie życzą sobie, by buraki kopać na przynajmniej 2–3 dni przed ich odbiorem.
Kolejną kwestią są warunki panujące późną jesienią. Nauczone poprzednim sezonem, problemami z kopaniem i wywozem korzeni same cukrownie chcą przyspieszać kampanie, żeby nie mieć problemów z odbiorem surowca. Dlatego trzeba się poważnie zastanowić, czy kolejny zabieg jest konieczny. Na pewno nie warto go wykonywać na plantacjach z minimalnym porażeniem. Na silnie zaatakowanych roślinach żaden zabieg już teraz nie pomoże. Weźmy też pod uwagę fakt obecnych warunków atmosferycznych– teraz chwościk ma mniejszą presję infekcyjną.
Fot: Daleszyński