Ziemia to ogromny majątek, a w regionach, gdzie panuje jej głód, jest niczym skarb. Nie dziwi więc, że w środowisku rolniczym tak wiele mówi się od miesięcy o gruntach powracających do Zasobu Skarbu Państwa po tzw. trzydziestkach. Tysiące hektarów, które dotąd były w posiadaniu dużych dzierżawców, są jak manna z nieba dla rolników, którzy chcą rozwijać swoje gospodarstwa. I choć wielu myślało, że są na wyciągnięcie ręki, nikt nie spodziewał się, jak ciężko będzie je zdobyć. Spółki, choć nie wyłączyły 30% gruntów, wcale nie chcą oddać ziemi bez walki. Rolnikom też już puszczają nerwy i niekiedy tracą zdrowy rozsądek, a licytowane na przetargach czynsze są wręcz astronomiczne.
Najpierw burza toczyła się wokół ziemi po Top Farms, który dzierżawił od KOWR aż 19 390 ha (szeroko pisaliśmy o tym w numerze 9/2024). Teraz natomiast w terenie głośno zrobiło się także o gruntach po spółkach Agropol z Sokołowa (woj. wielkopolskie) i Agromax z Raciborza (woj. śląskie).