Rynek rzepaku
Rzepakowy przełomowy moment
Okres żniw kukurydzianych dla rzepaku jest zwykle przełomowym czasem, ale nie ze względu na samą kukurydzę, tylko zbieżność dat jakie charakteryzują tradycyjne terminy zbiorów kukurydzy na ziarno w Polsce i układanie się rzepakowych kursów na Matifie do przeskoczenia z listopadowych na lutowe kontrakty.
W tym roku te dwa zdarzenia się rozchodzą, bo żniwa kukurydziane nastąpiły zdecydowanie wcześniej niż zwykle. Nie zmienia to faktu, że przed rzepakiem już za chwilę, pojawi się kluczowy okres. Z dwa, może trzy tygodnie, które zadecydują o układzie cen na najbliższy kwartał.
Zwykle ten czas to najpierw było dołowanie ceny, a potem odbicie. Patrząc na sierpniowe dłuższe przebywanie notowań w niskich rejestrach zastanawiamy się jednak, czy nie dość już spadków. W poprzednich sezonach obniżki kursów były dość drastyczne i szybkie, ten rok charakteryzuje się dłuższymi i bardziej trwałymi dolinami.
Z analiz handlu międzynarodowego i chyba przyspieszenia, jakie nas czeka teraz w imporcie możemy jednak wysnuć wniosek, że kolejnej obniżki zanim rzepak na trwałe odbije do góry, nie da się uniknąć. Może nie być ona drastyczna, ale chyba jednak będzie. I okres rozpędzonych już na dobre żniw kukurydzianych może zbiec się z czasem kiedy rzepak nieco podołuje.
Rynek pszenicy
Pszenica emancypuje się z kukurydzy
Patrząc na aktualną reakcję pozostałych zbóż w momencie, gdy do nieco zaspanych od kompletnego braku ruchu skupów już przed połową września nagle zaczęła zjeżdżać kukurydza, możemy odnieść wrażenie, że rynek tej kukurydzy nie odczuł. Rzeczywiście wydaje się, że ten sezon charakteryzujący się słabszymi plonami i zdecydowanie mniejszą podażą zbóż z zasadniczych żniw, teraz wita kukurydzę jak zbawcę, a pozostałe zboża, gdyby się pojawiły na skupie nie chce traktować po macoszemu.
Po macoszemu oczywiście cenami, bo już techniczna możliwość przyjmowania różnych gatunków ziarna, to całkiem inna sprawa, mocno zależna od wyposażenia magazynów. Niemniej jednak wyraźnie zaznaczają się wręcz różne kierunki w zbożach, a inne trendy w kukurydzy. Zboża zasadnicze zaczynają drożeć. Tu nieoczekiwanie liderem podwyżek są żyto i jęczmień, ale i pszenica zaczyna lekki marsz do góry.
Może właśnie dlatego spadek cen kukurydzy ma tylko charakter regulacyjny, gdy wchodzą na rynek kolejne i kolejne firmy, które z oczywistych względów nie wystawiają najwyższych cen. Ale ponieważ mają już zmonitorowany rynek, to lokują się przy niższych oferowanych pułapach cenowych i wpływają na średnią dołująco.
Pszenica na takie harce spogląda spokojnym okiem, bo dostając wsparcie od drożejącego o 4 euro w tym tygodniu Matifu i chętnie kupujących młynarzy może być raczej spokojna. W najbliższym czasie emancypując się jakoby spod wpływu kukurydzianego rynku, ziarno zwłaszcza w jakości konsumpcyjnej spokojnie znajdzie nabywcę, który chętnie zapłaci nawet nieco lepszą cenę od powszechnie ogłaszanej.