StoryEditor

Eksport drobiu do Chin rusza pełną parą. Uznanie regionalizacji otwiera olbrzymie możliwości. W kolejce 20 zakładów drobiarskich!

30 lipca br. w Warszawie odbyło się spotkanie z Dariuszem Goszczyńskim, prezesem Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej, tuż po powrocie z wizyty w Chinach. Jest dużo pozytywnych sygnałów z branży! Otwiera się olbrzymia szansa!

31.07.2024., 15:06h

Rynek drobiu w liczbach

W 2023 roku produkcja drobiu wyniosła 3,274 mln ton (wg. danych GUS), jednak całkowity raport z produkcji będzie wyższy, a pełne dane poznamy za około miesiąc. Jednak już teraz można powiedzieć, że odnotowano 5-proc. wzrost rok do roku. Wyeksportowaliśmy 1,870 mln ton (o wartości 5 mld euro), w tym przypadku również jest obserwowany wzrost rzędu 4 proc.

- Eksportujemy blisko 60 proc. naszej produkcji. Z czego 67 proc. lokujemy na rynku Unii Europejskiej; Niemcy, Holandia, Francja – wymieniał Dariusz Goszczyński. Dodał, że głównym partnerem w wymianie handlowej z krajami trzecimi, na pierwszych pozycjach plasuje się Wielka Brytania (230 tys. ton), Demokratyczna Republika Konga (60 tys. ton), Wietnam (40 tys. ton). Drób eksportowany jest do ponad 100 krajów na całym świecie.

W UE prognozuje się systematyczny wzrost spożycia o 3-4%, jednak na świecie dynamika będzie znacznie szybsza, może dochodzić nawet do wzrostów rzędu 15% (do roku 2030).

Regionalizacji grypy ptaków

Największym problemem, który zaznaczył prezes KRD to nadal niestety grypa ptaków, która komplikuje eksport. Jednak coraz więcej krajów na świecie uznaje regionalizację występowania grypy ptaków.

- Ma charakter endemiczny, jest nieprzewidywalna i trudną ją ograniczać nawet stosując zasady bioasekuracji. Natomiast bardzo trudno ją w 100 proc. wyeliminować. Jest mowa o szczepieniach. Francuzi przeprowadzili serię szczepień na stadach kaczek, które przyniosły dobre efekty, ale to nadal wymaga bardzo dużego zaangażowania sił i środków. Przepisy unijne mówią o tym, że jeśli stosujemy szczepienia na grypę ptaków, to musimy zbudować równoległe przepisy dotyczące bezpieczeństwa żywności – powiedział Goszczyński i zaznaczył, że wiele państw na świecie po prostu nie akceptuje szczepień przeciwko grypie ptaków i eksport jest wstrzymywany.

Jedyną metodą obecnie ograniczającą występowanie grypy ptaków w Polsce jest bioasekuracja na najwyższym poziomie.

- W ubiegłym roku udało nam się jako pierwszemu krajowi z UE uzyskać uznanie regionalizacji na Filipinach, pod koniec ubiegłego roku – podkreślił Goszczyński. W ciągu pierwszych 5 miesięcy wyeksportowaliśmy tam 12 tys. ton. Japonia również uznaje regionalizację. Korea i Stany Zjednoczone również uznają regionalizację, więc jest potencjał rozwoju tych rynków eksportowych. Regionalizacji natomiast nie uznaje RPA. To stanowi problem, bo nawet gdy uzyskamy status kraju wolnego od choroby, to nawet jeden przypadek HPAI powoduje zakaz eksportu.

- Mimo, że mamy status kraju wolnego od grypy ptaków, to jednak eksport do RPA jest obarczony dużym ryzykiem. Jedno ognisko i cały eksport staje. Zarówno KRD, jak i firmy, jako organizacja działamy na rynkach gdzie regionalizacja jest respektowana – tłumaczył Goszczyński. W sytuacji gdy kraj uznaje regionalizację, gdy wystąpi ognisko, z eksportu wyłączany jest powiat lub województwo, a nie cały kraj.

Chiny uznały regionalizację i co dalej?

Prezes KRD zaznaczył, że w tym roku bardzo mocno zostały zintensyfikowane rozmowy z Chinami odnośnie regionalizacji. Polskie zakłady mogły eksportować drób do Chin do końca 2019 r. i eksport wówczas wynosił około 29 tys. ton. Niestety grypa ptaków, która występuje niemal nieprzerwanie od tamtego okresu, zaburzyła wymianę handlową oraz odsuwała w czasie rozmowy na temat regionalizacji.

W kwietniu Polska została uznana za kraj wolny od choroby, a prezydent Duda podczas wizyty w Chinach wynegocjował uznanie przez Chiny regionalizacji, podpisano porozumienie, a następnego dnia już pojawiły się dokumenty potwierdzające odblokowanie rynku i zdjęcie restrykcji nałożonych na Polskę.  

- Polska jest czwartym krajem, któremu Chiny wyraziły zgodę na uznanie regionalizacji tuż po Stanach Zjednoczonych, Rosji oraz Francji – dodał Goszczyński.

Jakie etapy wiodące do eksportu drobiu do Chin?

Pierwszym etapem jest dopuszczenie 9 zakładów, które już miały zezwolenie na eksport do Chin, przed zakazem. Chiny wprowadziły elektroniczny system Safer, do którego każda chętna firma musi się zarejestrować.

- Trwa rejestracja zakładów w systemie Safer, firmy poskładały dokumenty i czekamy na zaakceptowanie przez GAC (chiński urząd nadzorujący bezpieczeństwo żywności oraz sprawy celne). Czekamy na potwierdzenie, że te 9 zakładów może już rozpocząć eksport – dodał Dariusz Goszczyński. Zaznaczył, że kolejnym etapem będą uzgodnienia techniczne dotyczące regionalizacji, przede wszystkim odnośnie stref.

- Mamy nadzieję, że regionalizacja będzie na najniższym poziomie, to gwarantuje największą elastyczność – podkreślił prezes KRD. Najważniejsze jednak jest to, że w porozumieniu zawartym w Chinach zaznaczono konkretny czas na zakończenie uzgodnień do końca 2024 r., a ponadto w tym samym dokumencie wpisano, że nawet jeżeli w Polsce wystąpi ognisko grypy ptaków, negocjacje nie zostaną zerwane, jak to miało miejsce w ostatnich latach.

Relacje handlowe z chińskimi odbiorcami mięsa drobiowego w ciągu ostatnich pięciu lat nie zostały zerwane, więc jest szansa na szybkie wznowienie handlu.

W Polsce również należy spodziewać się inspektorów z Chin, którzy będą audytować system zarządzania grypą ptaków i procedur.

Ostatnim etapem jest dopuszczenie do eksportu kolejnych zakładów. W kolejce ustawiło się już 20 zakładów.

Jakie elementy drobiowe trafią na rynek chiński? 

Chiny zainteresowane są głównie mięsem z brojlera, ale również z indyka. Ponadto chętnie kupują nietypowe elementy takie jak kurze łapki, skrzydełka, lotki.

- Dla nas jest to o tyle ważne, że mając możliwości eksportowe do różnych części świata, możemy tak podzielić tuszki, że mięso z piersi trafia na rynek europejski, do Azji trafiają podudzia, do krajów afrykańskich całe tuszki i inne elementy. Im więcej jest rynków, tym łatwiej jest zarządzać całą tuszką, tak żeby rentowność była na najwyższym poziomie – mówił prezes KRD.

Rozmowy na temat regionalizacji z innymi krajami

Co ważne, prowadzone są rozmowy również z innymi potężnymi partnerami handlowym m.in. z Koreą oraz Stanami Zjednoczonymi. Rynkiem koreańskim jest zainteresowanych kilkadziesiąt polskich firm, oczekują obecnie na audyt. Teraz w Polsce przebywa delegacja z Kuby, zajmująca się audytem polskich zakładów drobiarskich.

- W najbliższym czasie spodziewamy się również audytorów ze Stanów Zjednoczonych i Japonii – podkreślił Goszczyński.

Co na polskim rynku?

KRD skupi się na intensyfikacji promocji mięsa indyczego w Polsce, gdyż obserwowana jest stagnacja w ilości spożycia. Konsumenci rzadziej kupują mięso indycze niż z kurczaka, bo jest nieco droższe, ale też twierdzą, że jest trudniejsze do przygotowania. Co nie do końca jest prawdą. Równie dobrze nadaje się do gotowania, pieczenia czy smażenia jak mięso brojlera, a jego walory smakowe są niekiedy nawet lepsze niż brojlera. Jeśli oczywiście potrafimy go przyrządzić.  

Wyzwaniem dla branży będą prawne regulacje w zakresie nowego pakietu dot. dobrostanu, nowe inicjatywy obywatelskie dotyczące zakazu hodowli, walka z organizacjami prozwierzęcymi i akcesja Ukrainy do UE oraz ustalenie realnych norm dot. importu. W ubiegłym roku na unijny rynek wjechało 230 tys. ton. Obecnie ATM chroni rynek europejski do progu 137 tys. ton, który najprawdopodobniej zostanie przekroczony pod koniec sierpnia. 

- Największym problemem jednak nadal jest to, że nie mamy żadnego zapewnienia z KE, żeby to co jest importowane spoza UE np. z Brazylii, Chile czy Ukrainy spełniało te same wymogi UE – mówił Goszczyński. Dodał, że takiego zapewnienia nie ma, a co gorsza KE nie jest w stanie w ogóle tego zrobić. Nie chodzi tak naprawdę o jakość tych produktów, ale warunków w jakich są produkowane.

Na polskich i europejskich rolników narzucane są wymogi w zakresie, dobrostanu, zagęszczenia produkcji czy transportu, środowiska, zrównoważonej produkcji, uprawy i stosowania substancji czynnych, które tam nie obowiązują. To powoduje, że nie jesteśmy w stanie konkurować z tymi krajami ceną, bo koszty produkcji w UE są znacznie wyższe. O tym organizacje branżowe skupiające drobiarzy będą dyskutować na arenie europejskiej w najbliższym czasie. 

dkol 

Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. grudzień 2024 00:06