Ten kto podał azot w lutym (w wielu miejscach była taka możliwość w tym roku dzięki odstępstwu w programie azotanowym) lub na początku marca, ten wygrywa już w przedbiegach wegetacji. Generalnie, po mokrej zimie, azot został wypłukany i w większości przypadków znajduje się głębiej, gdzie nie ma jeszcze aktywnych korzeni zbóż (lepiej jest w przypadku rzepaku). Zatem podanie nawozu z szybko działająca formą azotanową, a jeszcze lepiej wraz z siarką (np. salerto siarczan amonu lub belending siarczanu amonu, siarczanu magnezu czy siarczanu wapnia i saletry amonowej) to był bardzo dobry ruch.
Sytuację taką widać na wielu polach w Wielkopolsce, gdzie do niedawna jeszcze żółty jęczmień oziminy, teraz pięknie wyzielenia się (tam, gdzie podano azot). Zupełnie inna sytuacja jest na Dolnym Śląsku i północnej Opolszczyźnie, gdzie nie podano azotu, bo... nie szło wjechać w mokre pole. Tam jęczmień ozimy nadal na wielu polach jest żółty i… głoduje.
Zobacz także: Nawozy azotowe z inhibitorem nitryfikacji i ureazy – jak działają?
W tym roku obronną ręką wyszli rolnicy, którym udało się wjechać w pole z nawozami azotowymi w lutym, kiedy...