Sytuacja taka dotyczyła substancji herbicydowej dikamba. Aktywiści "ekologiczni" dążyli do wprowadzenia zakazu stosowania produktów zawierających tę substancję czynną. Argumentowali to szkodliwości jej wobec pobliskich roślin i przyrodzie. Tak być może w rzeczywistości, kiedy w wyniku nieodpowiedniej techniki stosowania lub opryskiwania w niekorzystnych warunkach, np. podczas wiatru lub zbyt wysokiej temperatury, dochodzi do znoszenia cieczy na sąsiednie pola i w miejsca nieprzeznaczone, czyli do tzw. dryftu. To oczywiście przypadki skrajne i wymagają piętnowania. Godzą nie tylko w środowisko, ale też w wizerunek rolnictwa.
Dikamba to substancja stosowana od lat w Polsce (pierwsza rejestracja na świecie w roku 1961, w Polsce niewiele później). Obecnie zawarta jest u nas w około 70 herbicydach, najczęściej jako substancja towarzysząca innym (zalewie 3 w wersji solo). Używana jest u nas w zbożach i kukurydzy. Jest to związek z grupy pochodnych kwasu benzoesowego. Jest to syntetyczna auksyna, czyli odpowiednik fitohormonu. Chwasty pobierają ją głównie przez liście. Zwalcza gatunki dwuliścienne poprzez rozregulowanie ich systemu wzrostu i rozwoju. Rośliny jednoliścienne nie są wrażliwe w fazie ich rozwoju wegetatywnego. Dikamba dość szybko rozkłada się w glebie - okres połowicznego rozkładu (DT50) wynosi mniej niż 14 dni.
W czerwcu w USA dziewiąty okręgowy sąd apelacyjny w składzie trzech sędziów stwierdził, że EPA (Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska) znacznie zaniżała ryzyko związane ze stosowaniem dikamby. Orzeczenie to zablokowało sprzedaż dikamby przez kilku producentów oferujących ten produkt w Stanach. Agencja Reutersa podała, że EPA we wtorek 27 października 2020 r. wydała decyzję pozwalającą rolnikom na opryskiwanie upraw środkami, które zawierają dikambę sprzedawaną przez Bayer AG i inne firmy, po tym, jak amerykański sąd apelacyjny zablokował jej sprzedaż. Pozwolenie wydane jest na pięć lat.
Jest to ważna informacja dla amerykańskich farmerów uprawiających nie tylko zboża i kukurydzę. Za oceanem dikambą opryskuje się także gatunki dwuliścienne – soje i bawełnę. Są to jednak odmiany modyfikowane, odporne na tę substancję czynną. Firmy Bayer szacuje, że około 60% amerykańskich upraw soi w tym roku zostało obsianych soją Bayer’s Xtend, czyli odpornych na dikambę. Odmiany te pozwalają na uprawę soi na stanowiskach, gdzie dotychczas były uprawy odporne na glifosat i pojawiły się chwaty odporne na tę drugą substancję. Warto zauważyć, że na rynek amerykański trafiają nie tylko odmiany odporne na te dwie substancje a swoje produkty oferuje także firma Corteva.
EPA oświadczyła, że ograniczenia stosowania dikamby będą miały charakter czasowy oraz przestrzenny. Pod względem terminów dikambę będzie można stosować najpóźniej do 30 czerwca w soi oraz 30 lipca w bawełnie. Pojawi się zakaz używania tych preparatów w odległości od 240 do 310 stóp (73 do 94 metrów) od obszarów, na których występują określone gatunki. Ponadto EPA nałoży wymóg mieszania dikamby z adiuwantem buforującym pH co ma zapobiegać dryftowi.
tcz
StoryEditor
Dikamba w Stanach uwolniona na 5 lat pod obostrzeniami
Nie mają łatwo rolnicy za oceanem. Wydawać się może, że swobodnie sieją GMO, leją amoniak do gleby i opryskują czym się da. Nic bardziej mylnego! Tam także aktywiści "ekologiczni" co rusz wytaczają działa przeciwko chemicznej ochronie roślin.