StoryEditor

Dni pola Agrii: jęczmień, szkodniki i mocznik stabilizowany

Firma Agrii rozpoczęła serię spotkań polowych pod nazwą Agrii Demo. Pierwsze z nich poświęcone było uprawie jęczmienia ozimego, ale nie tylko.
27.05.2022., 14:05h

Jęczmienia ozimego w kraju uprawiamy około 300 tys. ha. Nie należy on do dominujących upraw, a już na pewno nie we wschodniej części kraju. Niemniej firmy zwracają uwagę na tę uprawę i proponują rozwiązania z zakresu materiału siewnego, nawożenia czy ochrony

Dominacja jednej odmiany

Od lat na polach jedną z najpopularniejszych odmian jęczmienia ozimego jest Sandra. Ten dwurzędowy jęczmień ma dużą zaletę, bo wcześnie się kłosi i ma długi okres nalewania ziarna. Masa tysiąca ziaren może z powodzeniem przekroczyć 60g, więc w sprzyjających warunkach można uzyskiwać rekordowe plony. W ofercie Agrii oprócz odmiany Sandra znajduje się jej następca, odmiana Aleksandra, która pochodzi z tej samej genetyki. Jest nieco wyższa od Sandry, a rolnicy przyznają, że wymaga przez to większej uwagi, jeśli chodzi o skracanie. Odmiana jest zarejestrowana w Polsce. Drugą odmiana, którą Agrii poleca jako alternatywę dla Sandry jest SU Lautine. To również pastewny, dwurzędowy jęczmień, również nieco wyższy od Sandry. Można go uprawiać na nieco słabszych stanowiskach, a poza tym charakteryzuje go dobra odporność na choroby liści, przede wszystkim mączniaka.

Przy okazji omawiania odmian jęczmienia przedstawiciele Agrii zwrócili tez uwagę na jedną z odmian pszenżyta – Medalion. To kreacja specyficzna, bo  o zredukowanych ościach. Rośliny są dość wysokie, ale o dobrej odporności na wyleganie.

Różnie z azotem

–SU Lautine nawoziliśmy jesienią wieloskładnikiem ABS Canola 6–18–34 300 kg/ha. Azot zastosowaliśmy już jednak na dwa sposoby. Na części odmiany SU Lautine zastosowaliśmy azot w nawozie Super N 46 w dawce w całości wiosną w dawce około 140 kg/ha N, a na części plantacji 46 kg/ha N poszło już jesienią – mówił Tomasz Hasse z Agrii. Super N 46 to mocznik stabilizowany z inhibitorem ureazy. Chodzi o to, żeby rośliny już jesienią dobrze się rozwinęły i zbudowały mocny system korzeniowy. W tej technologii obsada kłosów pod koniec maja wynosiła 820–850 szt./m2, a w technologii z podaniem całego azotu wiosną 770–800 kłosów/m2.

Dostępny jesienią azot w formie amonowej (po przemianach formy amidowej z mocznika) nie wpływa negatywnie na przezimowanie ozimin. Ponadto rośliny nie wchodzą wygłodniałe w wiosnę, dzięki czemu nie trzeba się spieszyć z podaniem wiosennego azotu.

Kontrola szkodników

Przyczynkiem do rozmowy o szkodnikach zbóż była spora liczba leni latających nad plantacją jęczmienia.

– Dorosłe lenie nie są szkodnikami roślin, ale latają na plantacji w poszukiwaniu m.in. wody. Szkodliwe są natomiast larwy, które żerują na korzeniach w glebie – mówił dr Grzegorz Pruszyński z Agrii. W uprawach polowych nie są one na szczęście problemem i zagrożeniem ekonomicznym. W przypadku jęczmienia należy pamiętać głównie o mszycach. Dominuje tu mszyca czeremchowo-zbożowa. Może przenosić wirusa żółtej karłowatości jęczmienia, dlatego trzeba go chronić przed tymi szkodnikami już jesienią.

Wiosną na zbożach mszyce pojawiają się najczęściej w maju. Obecność mszyc w łanie, które trudno zauważyć zdradzają owady pożyteczne żywiące się nimi, np. biedronki. Ze szkodników pojawiają się też skrzypionki. Podłużne otworki na liściach równoległe do nerwów to objaw żerowania chrząszczy tych szkodników.  

– Czy zatem do planowanych zabiegów warto dodawać insektycyd? To dobre podejście, ale tylko, jeśli szkodniki są na plantacji. Najczęściej jest jednak tak, że na plantacji występują mszyce, skrzypionki czy wciornastki, ale żaden z tych gatunków nie przekroczył progu ekonomicznej szkodliwości. Należy wtedy jednak zsumować ich szkodliwość i wtedy wykonać zabieg.

W przypadku wciornastków uszkodzeniu ulec może wierzchołek kłosa, który uszkadzany jest jeszcze przed pojawieniem się go na roślinie. Owad żeruje wtedy w pochwie liściowej, z której kłos wyrasta. Zagrożeniem w przyszłości mogą być też inne szkodniki, jak żółwinek czy lednica. Dziś nie mają one jeszcze znaczenia ekonomicznego.

Ochrona biologiczna coraz ważniejsza

Malejąca liczba substancji czynnych sprawia, że znaczenia nabierają biologiczne metody ochrony roślin. Najczęściej preparaty takie oparte są na drobnoustrojach. Gleba obfituje w drobnoustroje, zarówno te pożyteczne jak i szkodliwe. Na powierzchni roślin również znajdują się mikroorganizmy odpowiadające za przeróżne procesy. Idealnie byłoby, gdyby tylko te pożyteczne towarzyszyły uprawie roślin.

– Dlatego też oferujemy preparat Custos Pro zawierający 4 szczepy bakterii. Odbudowuje on mikrobiom roślin i nie pozwala na rozwój chorobotwórczych zarodników. Stosować powinno go się zapobiegawczo, czyli w czysty łan – mówił dr Pruszyński.

Wspomagać należy też mikrobiologię gleby. Jest to ważne dla tworzenia próchnicy, bo bez drobnoustrojów ten proces nie będzie zachodzić. Firma w tym celu oferuje preparat Amalgerol Essence, który wspomaga rozwój pożytecznych, a ogranicza patogenicznych drobnoustrojów. Zawiera m.in. aktywny węgiel (pożywka dla drobnoustrojów), fitohormony (stymulacja korzeni) czy wolne aminokwasy (wspomaganie roślin i drobnoustrojów). Firma zaleca jego stosowanie na resztki pożniwne, ale też na rośliny podczas wegetacji.

Cyfrowe rozwiązania jako wsparcie

– Stworzyliśmy aplikację, dzięki której nasi doradcy zgłaszają problem z danym zagrożeniem w danym regionie. Podglądanie okolicy to najlepszy sposób wyznaczenia terminu zwalczania danego zagrożenia. W aplikacji można wyszukać m.in. preparaty, które można zastosować w jęczmieniu przeciwko omawianym dzisiaj szkodnikom – mówił Leszek Dryjański z Agrii.

Spotkanie odbyło się 24 maja w miejscowości Sikorzyn pod Gostyniem w gospodarstwie Benedykta Turbańskiego.

jd, fot. Daleszyński

Jacek Daleszyński
Autor Artykułu:Jacek Daleszyński

redaktor top agrar Polska, specjalista w zakresie uprawy roślin.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. grudzień 2024 08:37