W centralnej i północnej Polsce stany rzek nie stanowią zagrożenia, można nawet stwierdzić, że przybywa odcinków z niskimi poziomami wody. Diametralnie różna jest sytuacja na południu kraju, zwłaszcza w Małopolsce i na Lubelszczyźnie, gdzie minionej doby w wielu miejscowościach opady przekroczyły 40 mm, a lokalnie nawet 50 mm.
Jeden, miesięczny opad
Jak wskazują odczyty ze stacji pogodowych IMGW, minionej doby (17.05, godz. 6.00 do 18.05, godz. 6.00) opady w wielu punktach przekroczyły normę miesięczną, gdzie spadło w l/m2:
- w Puławach – 39,3 mm
- w Zamościu – 43,1 mm
- w Tomaszowie Lubelskim – 56,1 mm
- Jędrzejówce – 52,5 mm
- w Chorzelowie – 49,4 mm
- w Nowym Żmigrodzie – 42,3 mm
- w Zawadzie – 39,9 mm (szczegóły – patrz mapa; źródło IMGW).
Gwałtowne wezbrania rzek
Te ilości wody oznaczają, ze na 1 ha spadło od 400 tys. l do ponad 500 tys. l wody, co musiało zakończyć się lokalnymi podtopieniami, gdyż takiej ilości i fali nie są w stanie przyjąć żadne naturalne ujęcia, ani koryta rzek.
Najbardziej podniosły się poziomy rzek w woj. małopolskim, w większości od 30 do 50 cm w ciągu 12 godz. W województwach sąsiednim było to odpowiednio 15–30 cm/12 godz. (patrz mapa; źródło IMGW).
Oznacza to oczywiście straty nie tylko w miejscowościach z powodu zalanych posesji, dróg i piwnic, ale także podtopienia upraw polowych. Starsze, ozime plantacje łatwiej mogą przetrwać ten stan klęski, gorzej będzie z młodymi uprawami jarymi, tj. kukurydzą, słonecznikiem, ziemniakami, czy soją, które mogą zostać całkowicie zalane i zaduszone brakiem dostępu powietrza. Pola na skłonach będą natomiast silnie uszkodzone przez erozję wodną.
[bie]