Niejaki Mike Mitchell, jeden z rolników z południowego wschodu prowincji Saskatchewan obsiewa wiosną tysiące akrów (1 akr to niecałe pół hektara). Taka powierzchnia wymaga dużego sprzętu, właściwie największego, jaki jest dostępny. Mike dysponuje 5 siewnikami do siewu bezpośredniego, bo tylko w takiej technologii uprawia rośliny. Najszerszy z nich ma 25 m, a najwęższy 20 m. Każdy z nich ma podczepiony zbiornik, w którym znajdują się nasiona i nawóz wieloskładnikowy. Zestaw widoczny na zdjęciu to jeden z mniejszych, składa się z węższego siewnika i mniejszego zbiornika na nawóz i nasiona.
Siewnik o szerokości 25 m z pełnym zbiornikiem waży, bagatela, ponad 86 ton... Zaczepiony musi być do największych istniejących ciągników, jak np. gąsienicowego Fendta o mocy 670 koni, który sam waży ponad 28 ton (żaden z jego ciągników obsługujących siewniki nie ma mniej niż 520 KM). Ta ogromna masa podczas siewu porusza się z prędkością około 6–7 km/h.
Płody trzeba gdzieś przechować, więc albo leżą na polach w rękawach foliowych (najczęściej jest to ciecierzyca), albo lądują w silosach. Mitchell ma ich 16, każdy pomieści 1500 ton. Ma też osobne silosy na zboże, z którego przygotowuje materiał siewny. Robi to zimą, a czyszczenie i zaprawienie materiału siewnego zajmuje mu około 2 miesięcy.
jd