Posłanka Bożena Lisowska zwróciła się do kilku ministerstw z pytaniami w sprawie strat polskich producentów nawozów w kontekście 2-krotnego wzrostu importu nawozów z Rosji i Białorusi.
Zobacz także: Embargo czy cło? Co się stanie z importowanymi nawozami z Rosji i Białorusi?
Producenci nawozów tracą miliony
Zwróciła w niej uwagę, że w Polsce największymi producentami nawozów jest Grupa Azoty oraz Anwil należący do Grupy Orlen. Grupa Azoty odnotowała w pierwszym półroczu 2024 r. stratę w wysokości 748 mln zł. Przychody ze sprzedaży w pierwszych sześciu miesiącach tego roku wyniosły 6,74 mld zł, zaś strata była mniejsza o 300 mln zł w porównaniu do straty w analogicznym okresie 2023 r. (wyniosła wówczas 1,09 mld zł).
- Jednocześnie polscy producenci nawozów zwracają uwagę, że w ciągu bieżącego roku import nawozów z Rosji i Białorusi do Polski wzrósł dwukrotnie, w sytuacji gdy już w sezonie 2022/2023 w krajowym rynku nawozów udział importu osiągnął 56%. Taka sytuacja na krajowym rynku nawozów może spowodować wyparcie polskiej produkcji, co z kolei przyczyni się do gwałtownego wzrostu cen nawozów. Sytuacja taka miała miejsce w Irlandii i z tego scenariusza Polska powinna wyciągnąć wnioski – czytamy w interpelacji.
Polskie firmy tracą na konkurencyjności
Ministerstwo aktywów państwowych przyznało, że postępująca od 2020 roku ekspansja rosyjskich i białoruskich nawozów na polskim rynku przyczynia się do znaczącego spadku konkurencyjności polskich firm nawozowych i może prowadzić do konieczności ograniczenia produkcji przez krajowe zakłady produkcyjne.
- Obserwowane znaczące wzrosty importu nawozów spoza UE mają istotny wpływ na kształtowanie cen produktów nawozowych, skutkują wzrostem zapasów oraz kosztów magazynowania dla krajowych producentów, a tym samym wpływają negatywnie na ich wyniki finansowe. W szczególności, obecna skala importu nawozów ma negatywny wpływ na sytuację finansową Grupy Azoty oraz na realizację jej programu naprawczego – napisał w odpowiedzi na interpelacje Jacek Bartmiński wiceminister aktywów państwowych, który podkreślił, że przygotowywany jest długoterminowy plan restrukturyzacji i transformacji Grupy.
Cła na nawozy - minimum 30%!
W ocenie ministra aktywów państwowych, niezbędne jest podjęcie zdecydowanych działań, zarówno na poziomie krajowym jak i UE skutkujących wprowadzeniem mechanizmów hamujących napływ rosyjskich nawozów oraz dalsze uzależnianie gospodarek państw członkowskich UE od ich dostaw. W związku z powyższym, Minister Aktywów Państwowych popiera postulowane przez producentów nawozów wprowadzenie ceł na nawozy na poziomie minimum 30%, jako najszybsze i najbardziej skuteczne.
Jakie działania podejmuje rząd w sprawie nawozów?
Ministerstwo rozwoju i technologii przypomniało, że w zakresie instrumentów ochrony handlu obowiązują obecnie cła antydumpingowe na przywóz:
- mieszanin mocznika i azotanu amonu z Rosji w wysokości 42.47 euro/tonę
- azotanu amonu z Rosji w wysokości 32.71 EUR/tonę.
- Powyższe rozwiązania okazały się zdaniem polskich władz niewystarczające, dlatego aktualnie podejmowane są, skoordynowane między różnymi resortami, działania dyplomatyczne zmierzające do zaproponowania rozwiązań problemu importu nawozów z Rosji i Białorusi na szczeblu unijnym, a polski rząd, informowany na bieżąco przez krajowy przemysł, jest świadomy sytuacji na rynku nawozów - Michał Jaros wiceminister rozwoju i technologii.
W listopadzie ministerstwo rozwoju i technologii wraz z ministrami gospodarki oraz spraw zagranicznych Litwy, Łotwy oraz Estonii zwróciło się wspólnym listem do Komisji Europejskiej, w którym podniósł problem niewystarczających ograniczeń w imporcie nawozów oraz obchodzenia już istniejących sankcji oraz wezwał Komisję to podjęcia zdecydowanych kroków, w tym podwyższenia stawek celnych na nawozy mineralne oraz chemiczne.
Rosja obchodzi sankcje?
Zdaniem ministerstwa rozwoju i technologii rosyjskie i białoruskie nawozy korzystają ze specyficznej sytuacji na rynku europejskim. Biorąc pod uwagę fakt, że produkcja nawozów opiera się na gazie (zarówno jako surowcu, jak i źródle energii), eksport nawozów gazowych do UE można uznać za obejście nałożonych sankcji. Zastąpienie importu z Rosji i Białorusi innymi dostawcami i produkcją krajową zmniejszy również niebezpieczną zależność sektorową i poprawi długoterminowe bezpieczeństwo żywnościowe.
- Nasza wstępna analiza wskazuje, że europejskie zdolności produkcyjne nawozów są obecnie wystarczające, aby zaspokoić popyt wewnętrzny, a wszelkie niewielkie niedobory można zrównoważyć poprzez import z innych źródeł spoza UE, m. in. z Afryki Północnej - przekonuje wiceminister M. Jaros.
wk
Fot: Sierszeńska