Wynosił on 16,79 t/ha. Teraz namłócił 17,39 t/ha. Ja mówi sam rekordzista diabeł tkwi w szczegółach i właśnie zwracanie uwagi na najmniejsze nawet niuanse przynosi efekty. Ważne jest też terminowe wykonywanie wszystkich zabiegów. We wszystkich wywiadach objawia się skromność Erica Watsona, który podkreśla, że wiele zależy od pogody, która była dla niego łaskawa. Brak upałów i rześkie noce z rosami sprzyjały pszenicy. Poza tym podkreśla też rolę nowoczesnych odmian, które stają się coraz lepsze. Rekordowa pszenica to odmiana Kerrin - na zdjęciu poniżej.
Zmianą, którą rolnik wprowadził w uprawie pszenicy od czasu ustanowienia poprzedniego rekordu było przejście na płynny mocznik. Podkreśla, że problematyczne było rozsiewanie nawozów w ścieżkach o szerokości 32 m, więc zdecydował się na belkę opryskową o szerokości 48 m. Niedoskonałości w nawożeniu miały być widoczne w pszenicy, która w 2017 r. plonowała rekordowo. Łany miały być „pasiaste” od nierównomiernie rozsianego nawozu. Większość rolników ma ścieżki od 24 do 32 m i sami podkreślają, że jakość rozsiewu nawozów granulowanych nie jest zadowalająca.
Rekordzista poważnie podchodzi do kwestii odżywiania roślin. Regularnie już od lat bada glebę na zawartość makroskładników, a mikroskładniki bada na bieżąco w tkance roślinnej podczas wegetacji pszenicy.
Eric Watson uprawia 490 ha w miejscowości Wakanui, na południowej wyspie. Oprócz pszenicy w płodozmianie znajdują się życica, szpinak, cykoria i rzodkiew.
Warto przy okazji rekordu wspomnieć, że nowozelandzcy rolnicy jeszcze 20 lat temu nie przekraczali plonów 10 t/ha pszenicy. Dziś, jak podkreślają przedstawiciele branży są oni względnie zadowoleni z plonów 12 t/ha.
jd, fot. Bayer New Zeland
StoryEditor
Rekordzista się pobił
Mamy oficjalny nowy rekord w plonie pszenicy. Nowozelandczyk Eric Watson pobił sam siebie i poprawił swój dotychczasowy rekord z 2017 r.