Do dziś pamiętam, jak zaprzyjaźnieni plantatorzy leszczyny z Lubelszczyzny z niedowierzaniem pytali, czy jestem pewny, że chcę uprawiać orzechy laskowe na 18 ha. Podczas gdy byłem zupełnie zielony, oni już dokładnie wiedzieli, co mnie czeka. Praca, praca i jeszcze raz ciężka praca – śmieje się Mateusz Golcz z gminy Ostroróg w Wielkopolsce.
Ze względu na to, że za wszystkimi pracami przy plantacji stoi człowiek, samo chociażby wycinanie pędów dolnych leszczyny zajmuje młodemu rolnikowi bite trzy miesiące. Ale nawet to nie jest w stanie go zniechęcić do jej uprawy. Mało tego, myślał o tym, aby w swoim gospodarstwie posadzić jeszcze inny gatunek orzecha i długo nie trzeba było czekać na realizację. A to dopiero początek!
Ze względu na to, że za wszystkimi pracami przy plantacji stoi człowiek, samo chociażby wycinanie pędów dolnych leszczyny zajmuje młodemu rolnikowi bite trzy miesiące. Ale nawet to nie jest w stanie go zniechęcić do jej uprawy. Mało tego, myślał o tym, aby w swoim gospodarstwie posadzić jeszcze inny gatunek orzecha i długo nie trzeba było czekać na realizację. A to dopiero początek!
Z miasta na wieś
– Wszystko zaczęło się 15 lat temu, kiedy tata kupił gospodarstwo tutaj, w Rudkach. Zawsze chciał uprawiać ziemię i początkowo mieliśmy zboża – opowiada Mateusz Golcz. Sam wtedy jeszcze studiował i nie był do końca przekonany, czy zostać w Poznaniu, gdzie do tej pory mieszkali, czy szukać szczęścia na wsi. Teraz jednak z czystym sumieniem może powiedzieć, że nie żałuje swojego wyboru.
–...