Wyczyniec polny to jeden z najtrudniejszych do zwalczania chwastów w zbożach m.in. na północy Polski. Na Żuławach znają ten problem aż za dobrze. Tam sama chemia już nie wystarcza, a najważniejsza okazuje się agrotechnika.
Wyczyniec stanowi ogromny problem w naszym regionie. Świetnie się czuje na naszych ciężkich glebach, ale niektórzy okoliczni rolnicy to wciąż bagatelizują – mówi Krzysztof Tomasik, prezes OHZ Gajewo pod Malborkiem. Rejon porozcinany jest rowami, na których rośnie wyczyniec, skąd przedostaje się na pola. Nie wszyscy okoliczni rolnicy zdają sobie sprawę, że wolne od wyczyńca rowy to pierwszy krok w ograniczaniu tego chwastu. Zostaje też zawleczony na pola wraz z usługami.
Doświadczenie polowe
Krzysztof Tomasik w 2018 r. wraz z dr. Markiem Reich z Agrii Polska zdecydował o założeniu doświadczenia. Na działce o powierzchni 8,7 ha zasiał 2 odmiany pszenicy Moschus i Kilimanjaro w dwóch terminach: 28 września i 21 października. Odmiany różniły się od siebie pokrojem i intensywnością krzewienia. Obie odmiany i w każdym terminie były uprawiane w 3 systemach:
- po orce na głębokość 25–30 cm,
- po kultywatorze na głębokość 25–28 cm,
- po talerzówce na głębokość 8 cm.
O tym, który z systemów uprawy gleby okazał się najlepszy w ograniczaniu wyczyńca przeczytasz w najnowszym, październikowym wydaniu „top agrar Polska”.
Jd, fot. Daleszyński